- Chciałbym grać derby co sezon. To jest fajny spektakl. Derby elektryzują nie tylko kibiców, ale i nas. Myślę, że każdy chciałby je grać co roku - przyznał kapitan Białej Gwiazdy Cezary Wilk, który po jesiennej porażce przy Kałuży 1 był jednym z najbardziej rozgoryczonych zawodników Wisły: - To był trudny moment. Tym razem zwyciężyliśmy, więc jest radość. Udało się zrealizować plan na to spotkanie, czyli zgarnąć trzy punkty. Już troszeczkę lepiej się z tym czuję.
W poniedziałkowym meczu nie brakowało walki na boisku. - To są derby. Kibice oczekują od nas takiej walki, takiego zaangażowania. W takich meczach tak jest i to się chyba nie zmieni. Szkoda, że tej drugiej i trzeciej bramki nie udało się zdobyć. Musimy zadowolić tym, co jest, czyli skromnym 1:0. Cieszy bardziej samo zwycięstwo niż styl - podkreśla Wilk.
Żałować Cracovii nie miał zamiaru Łukasz Garguła, ale pomocnik Wisły nie czuł też specjalnej satysfakcji z faktu przypieczętowania spadku Pasów do I ligi: - Ja koncentruję się tylko i wyłącznie na Wiśle. To, co dzieje się w innych klubach, to nie moje problemy. My skupiamy się na swoich dwóch ostatnich meczach. Mieliśmy grać o cele wyższe, ale tak się ułożyło. Jeśli wygramy ostatnie dwa mecze, to może uśmiechnie się do nas szczęście i wystąpimy w pucharach? Ostatnimi czasy graliśmy coraz lepiej i mamy większą pewność siebie. Potwierdzamy to w każdym meczu.
Korzystne dla Wisły wyniki innych spotkań sprawiają, że ustępujący mistrzowie Polski wciąż mają szansę na awans do europejskich pucharów. - Wychodzi na to, że nawet do mistrzostwa brakuje nam niewiele punktów. Dwa zwycięstwa więcej i do ostatniej kolejki liczylibyśmy się w walce o mistrzostwo - mówi z żalem w głosie Garguła.
Ze spadku Cracovii cieszył się natomiast 18-letni wychowanek Hutnika Kraków Alan Uryga, który nie mógł zagrać w derbach, bowiem po dwóch występach w pierwszym zespole Białej Gwiazdy musiał przejść zabieg artroskopii kolana. - Tak jak powiedział Tomek Jirsak, na pewno nie będę za nimi tęsknił. Ktoś musiał spaść z ligi, a Cracovia od dłuższego czasu prezentuje niższy od reszty drużyn poziom i w końcu ten spadek przyszedł. Myślę, że jest zasłużony.
Skromny jak zwykle był Maor Melikson. Izraelczyk już drugi raz przesądził o zwycięstwie Wisły w derbach Krakowa. Podobnie było w rundzie wiosennej minionego roku. - To miłe, że drugi raz strzeliłem Cracovii gola na naszym stadionie, ale mam po prostu szczęście. Koledzy z zespołu zagrali bardzo dobrze i wszyscy zawalczyliśmy o to zwycięstwo. Tak długo jak wygrywamy, nieważne, kto zdobywa bramki. Drużyna znaczy więcej niż pojedynczy zawodnik. Jestem bardzo szczęśliwy. Ten sezon był trudny dla naszych kibiców. To zwycięstwo to forma podziękowania im.