- Murawa to katastrofa. Mówiliśmy sobie, że trochę piasku weźmiemy do Kielc na pamiątkę, jak znad morza. Naprawdę ciężko się gra. To było widać. Ciężko się biega, nogi szybciej padają - mówił jeszcze nie tak dawno temu, po meczu we Wrocławiu, Maciej Korzym, piłkarz Korony Kielce.
Ostatnimi czasy Stadion Miejski we Wrocławiu był jednak zamknięty. Piłkarze Śląska Wrocław rozegrali nawet jeden mecz na swoim starym obiekcie przy ulicy Oporowskiej. W tym czasie nawierzchnia na arenie Euro 2012 była mocno pielęgnowana. Efekt prac doskonale widoczny był już w niedzielę, kiedy to wicemistrzowie Polski rywalizowali z KGHM Zagłębiem Lubin.
- Murawa od ostatniego razu na pewno się poprawiła. Więcej trawy jest przede wszystkim. Można już pograć klepką po ziemi. To powód do zadowolenia, że nawierzchnia odżyła. Mam nadzieję, że kolejny pojedynek u siebie też wygramy - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Waldemar Sobota. W podobnym tonie wypowiadali się jego koledzy z drużyny. - W tygodniu przed meczem trenowaliśmy na stadionie, widzieliśmy murawę. Jest o wiele lepsza niż była. Na pewno łatwiej się na niej gra. Obyśmy cały czas trzymali tą passę wygranych u siebie - zaznaczył Przemysław Kaźmierczak.
O ile murawa była w dobrym stanie to... piłkarzom nie grało się jednak dobrze. Dlaczego? Mecz Śląska z Zagłębiem odbywał się bowiem przy dość wysokiej temperaturze i mocno świecącym słońcu. - Warunki były ciężkie. Nikogo nie usprawiedliwiam, ale na pewno drużyna, która prowadzi dwoma golami, ma łatwiej. To my tym razem straciliśmy bramki, musieliśmy gonić wynik i się nie udało nam tej straty odrobić - skomentował Maciej Małkowski, piłkarz Zagłębia. - Dużo sił zostawiliśmy na boisku. Pod koniec byliśmy już bardzo wyczerpani, ale udało się zdobyć trzy punkty - dodał Waldemar Sobota, zawodnik wicemistrzów Polski.
- Dopiero w ostatnich dwudziestu minutach zdałem sobie sprawę, ile w tych warunkach trzeba było stracić zdrowia, by ten mecz dokończyć. Mam na myśli temperaturę - mówił także po ostatnim gwizdku niedzielnego spotkania Orest Lenczyk, opiekun WKS-u. Do pogodny odniósł się także Pavel Hapal. - Piłkarze w tę i z powrotem biegali w tym słońcu. Mogli więc po trzydziestu, czterdziestu minutach wyglądać na lekko zmęczonych. Zrobili jednak bardzo dobrą robotę. Walczyli do ostatniej minuty. To nie brak kondycji czy złe przygotowanie, ale po prostu warunki z tego dnia - powiedział szkoleniowiec na temat przygotowania fizycznego i zaangażowania piłkarzy swojej drużyny w ostatnich minutach niedzielnej potyczki.
Warunki atmosferyczne nie przeszkadzały jednak Arkadiuszowi Woźniakowi. - Na pewno nie gra się łatwiej przy takiej pogodzie, ale musimy się do tego przyzwyczaić. To są normalne warunki do gry. Tak będzie w maju czy czerwcu. Na mistrzostwach Europy będzie tak samo ciepło. Piłkarze z Francji czy Anglii nie będą narzekać, że przegrali przez złą pogodę. Ja tak do tego podchodzę - podsumował napastnik Miedziowych.
Wracając jeszcze do murawy na Stadionie Miejskim - ta, chociaż aktualnie jest w dobrym stanie, przed Euro 2012 i tak zostanie jeszcze raz wymieniona.