Trójkolorowa klątwa Białej Gwiazdy

Górnik Zabrze był przez ostatnich 10 lat dla Wisły Kraków rywalem wymarzonym. Drużyna z Reymonta bez względu na stawkę meczu i skład w jakim grała, regularnie śląski zespół powalała na deski. Zła passa odwróciła się w minionym sezonie.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Mecze Górnika Zabrze z Wisłą Kraków są jednymi z największych ligowych szlagierów. Notująca swoje początki w 1956 roku zabrzańsko-krakowska batalia dobija powoli do "100". W czwartek przy Roosevelta dojdzie do 96. starcia Trójkolorowych z Białą Gwiazdą.

Od roku 2000 w batalii dzisiejszego 13-krotnego mistrza Polski z zespołem 14-krotnych mistrzów kraju górowała drużyna z Krakowa. W osiemnastu kolejnych ligowych pojedynkach Wisła komplet punktów kosztem Górnika zdobywała aż siedemnastokrotnie, a jeden mecz kończył się podziałem punktów.

Fatalna passa śląskiej drużyny w pojedynkach z krakowianami zakończyła się w sezonie 2010/11, kiedy Górnik, po roku banicji w I lidze, wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej i został jedynym zespołem, który idącą po 13. tytuł mistrzowski krakowską drużynę pokonał w sezonie dwa razy.

Najpierw przy Roosevelta prowadzeni przez byłego zawodnika i trenera Białej Gwiazdy, Adama Nawałkę zabrzanie triumfowali 1:0, po bramce kolejnego eks-wiślaka w zabrzańskim obozie, Aleksandra Kwieka. Potem w grodzie Kraka znów górą był Górnik, triumfując 2:0, po trafieniach Michala Gasparika i Daniela Sikorskiego.

Aleksander Kwiek w poprzednim sezonie zapewnił Górnikowi pierwsze od 12 lat zwycięstwo nad Białą Gwiazdą Aleksander Kwiek w poprzednim sezonie zapewnił Górnikowi pierwsze od 12 lat zwycięstwo nad Białą Gwiazdą

- To było dla nas kapitalne przeżycie. Byliśmy beniaminkiem, a na wyjazdach szło nam w kratkę. Nikt nam nie dawał szans na jakiekolwiek punkty w Krakowie. My jednak zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie i nie pozostawiliśmy wiślakom złudzeń, który zespół bardziej zasłużył na zwycięstwo - wspomina słowacki pomocnik, dziś na zasadzie wypożyczenia z Zabrza reprezentujący barwy bijącego się o mistrzostwo Słowacji Spartaka Trnava.

Rok 2011 w zabrzańsko-krakowskich bojach niepodważalnie należał do Górnika. W rundzie jesiennej sezonu 2011/12 górnicza ekipa znowu zagościła przy Reymonta, po raz kolejny zgarniając komplet oczek. I tym razem wiślaków "urządził" kolejny z byłych graczy krakowskiego klubu, Michał Jonczyk. Uzdolniony młodzian reprezentował barwy Białej Gwiazdy tylko w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, po czym, nie mając większych szans na przebicie się do kadry pierwszego zespołu, przeniósł się do Sandecji Nowy Sącz, skąd po roku występów otrzymał ofertę z beniaminka T-Mobile Ekstraklasy z Zabrza.

Radość Górnika po drugim z rzędu zwycięstwie przy Reymonta w rundzie jesiennej była wielka Radość Górnika po drugim z rzędu zwycięstwie przy Reymonta w rundzie jesiennej była wielka

W meczu z Wisłą uzdolniony 20-latek pojawił się na placu gry na ostatnich dziesięć minut spotkania i zdobył bramkę zapewniającą Górnikowi zwycięstwo w 87. minucie gry, wykańczając szybką kontrę zabrzan i doskonałe zagranie Prejuce'a Nakoulmy. Los dla młodego talentu nie jest jednak oszczędny. W ciągu dwóch lat występów w śląskim klubie "Joniu" po raz drugi zerwał więzadła krzyżowe i w tym roku na boisko już nie wybiegnie. Do jesiennego meczu w Krakowie wraca jednak z sentymentem.

- Takich chwil się nie zapomina. Żadna inna drużyna nie zdołała wygrać na stadionie Wisły dwa razy z rzędu. Ściskam za chłopaków kciuki, żeby teraz też pokonali wiślaków. Mamy na nich patent, bo gramy futbol, którego ten zespół w wykonaniu rywala nie lubi. Jestem przekonany, że Górnik tego meczu nie przegra, a czwarte zwycięstwo w czwartym meczu naprawdę jest możliwe - przekonuje młody gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×