Polonia jak... żaba dusząca bociana!

Polonia Bytom przygotowuje się pełną parą do piątkowej potyczki z Bogdanką Łęczna. Kiepskie nastroje w śląskim zespole znacznie poprawiło ostatnie wyjazdowe zwycięstwo nad Kolejarzem Stróże.

Polonia Bytom przed meczem z Bogdanką Łęczna nie ma nic do stracenia. Śląska drużyna w pojedynku z pretendentem do awansu do T-Mobile Ekstraklasa zagra futbol otwarty, mierząc w pełną zdobycz punktową. - Nie będziemy kalkulować. Wyjdziemy na boisko, żeby zdobyć trzy punkty, bo na własnym stadionie jesteśmy rywalem trudnym dla każdego rywala - mówi Marcin Cabaj, bramkarz Polonii.

Na golkipera bytomskiej drużyny spadła w ostatnich dniach fala krytyki za drugą bramkę puszczoną w Stróżach. - To nie był mój błąd. Ta bramka padła zdecydowanie przez słaby stan płyty boiska. Leci piłka kilkanaście metrów tocząc się po ziemi, a na ostatniej kępie odbija się i przelatuje pół metra nade mną. Ciężko było w tej sytuacji cokolwiek zrobić, choć serduszko mnie "piknęło". Nikt na pewno nie powie, że to była dobra interwencja, ale ja nie chcę szukać za wszelką cenę usprawiedliwienia - podkreśla gracz drużyny z Olimpijskiej.

- Wszyscy w tej lidze powinni robić tak, żeby ta piłka była fajna do oglądania dla kibiców, a nie żeby zespół przyjezdny musiał kopać piłkę w powietrzu, bo boisko nie nadaje się do gry. Po powrocie do Bytomia śmialiśmy się, że może i u nas trzeba by było przygotować takie boisko, bo w końcu udało nam się przełamać, a długo na to czekaliśmy. Teraz z Bogdanka będzie zdecydowanie łatwiej - przekonuje Cabaj.

Ostatni triumf na Małopolsce może niebiesko-czerwonym pomóc w odniesieniu zwycięstwa w piątkowym spotkaniu. - Takie mecze tworzą charakter. Przegrywaliśmy przecież dwoma bramkami i wydawało się, że jest po meczu. Udało nam się najpierw podnieść z kolan, potem wyrównać, a na sam koniec znokautować rywala. To była euforia, jakbyśmy zdobyli mistrzostwo świata. Ważne jest, żebyśmy nie zmarnowali zwycięstwa nad Kolejarzem i zapunktowali z Bogdanką, a potem w kolejnych wyjazdowych pojedynkach szukali kolejnych zdobyczy, bo jak tak nie będzie, to cały wysiłek pójdzie na marne - wskazuje zawodnik śląskiej drużyny.
Dariusz Fornalak jest znany z nietypowych sposobów motywowania drużyny. Przed finalną walką o utrzymanie w Bytomiu I ligi nie było inaczej. - Trener pokazał nam ostatnio fajny slajd. Przedstawiał bociana trzymającego żabę w dziobie. Ona już jest rozpłaszczona, ale mimo to trzyma ręce na szyi boćka i go dusi. My też już byliśmy praktycznie w tym sezonie zjedzeni, a jednak potrafimy rywali podusić. Jak tak dalej pójdzie, to strefa spadkowa będzie musiała nas wypluć - zapewnia golkiper bytomskiej jedenastki.

Źródło artykułu: