W obecnym sezonie nikt w Bełchatowie nie spodziewał się, że GKS o utrzymanie się w lidze będzie walczył niemal do samego końca. Nie wierzył w to również Marcin Żewłakow, ale on już wcześniej miał okazję wprawić się w walce o ligowy byt. - Dosłownie nie spadłem, ale pierwszy mój sezon pierwszoligowy, jako dalekie tło drużyny, zakończył się spadkiem. Tylko nie wiem czy mogę sobie to przypisać, bo wtedy byłem nastolatkiem i zdążyłem tylko zadebiutować. Drugi raz to drużyna z Francji spadła. FC Metz. Ale byłem tam tylko przez pół roku. Znam smak walki o utrzymanie, ale do samego końca nigdy nie pozostałem i notabene nie zostałem zdegradowany z drużyną. Co prawda jest to trzeci czy czwarty sezon kiedy bronię się przed spadkiem, ale obecny sezon zmęczył mnie wybitnie psychicznie. Cieszę się, że czwartkowym meczem położyliśmy kres, matematycznie i pod każdym innym względem, świadomości, że GKS pożegna się z Ekstraklasą - powiedział były napastnik m.in. Polonii Warszawa.
Jak przyznaje piłkarz, cele ustalone na ten sezon były zgoła odmienne. Jak zwykle wszystko zweryfikowała ligowa rzeczywistość. - Na sam koniec kariery nie chciałem wpisywać do swojego CV spadku. Kiedy przychodziłem do GKS-u rozmawialiśmy o trochę innych celach, natomiast liga zawsze je weryfikuje. Sezon pokazał, że wyższe cele nie były pisane w tym sezonie GKS-owi. Do samego końca musieliśmy bronić się przed spadkiem. Uciekało nam to czasem przez naszą niefrasobliwość, czasem rywal był trochę lepszy - przyznał napastnik GKS.
Wraz z upływem czasu, Żewłakow został przesunięty na pozycję za wysuniętym napastnikiem. W tej, dla siebie nowej roli, spisuje się bardzo dobrze. - Podoba mi się, że moja osoba ciągle jest brana pod uwagę i sztab trenerski stara się wykorzystywać to co mogę dać drużynie. Cofnięcie ze szpicy mi pasowało i szczerze powiem, że ja na tej pozycji czuję się dobrze. Wiadomo, że brakuje mi trochę ogłady, ale wszystko można wyszlifować.
Piłkarz odniósł się również do swojej przyszłości. - Co do mojej gry, to ja jestem w takim wieku, że wszystko układa się pod następny sezon. Co do gry z tymi kilkoma sezonami to nie przesadzajmy. Myślę, że ten kolejny na poziomie Ekstraklasy na pewno jestem w stanie zagrać i nie zaniżyć poziomu. Jak to się wszystko poukłada, czy ktoś będzie zainteresowany moją osobą, to czas pokaże - zakończył podopieczny Kamila Kieresia.