Pogrom na wyspie - relacja z meczu Flota Świnoujście - Sandecja Nowy Sącz

Konsekwentna gra pozwoliła Sandecji na okazałe, aż czterobramkowe zwycięstwo w Świnoujściu i uspokojenie swojej sytuacji w grze o utrzymanie. Im bliżej końca ligi, tym większy wydaje się natomiast kryzys Floty. Ta nie wygrała piętnastego meczu z rzędu, jej kibice stracili cierpliwość i domagają się zmiany trenera.

Przełamanie - to słowo odmieniano przez wszystkie przypadki w obu obozach przed początkiem meczu. Flota oraz Sandecja od dłuższego czasu nie świętowały kompletu punktów, a tych potrzebowały od zaraz, by odskoczyć z niebezpiecznych rejonów tabeli.

Pierwsze próby skonstruowania ataków przeprowadzili gospodarze. Po rzucie rożnym z 10. minuty nieopodal słupka główkował Marek Niewiada, następnie zablokowany został strzał z dystansu Marka Opałacza. Sandecja zrewanżowała się silnym strzałem Marcina Makucha, który nie bez problemów odbił Alan Wesołowski.

Uderzenie Makucha okazało się pierwszym i zarazem ostatnim ostrzeżeniem nowosądeczan. W 17. minucie Bartosz Wiśniewski dorzucił piłkę z prawego skrzydła na głowę najskuteczniejszego pierwszoligowca - Arkadiusza Aleksandra, a ten skutecznym strzałem wykończył akcję.

Flota dość szybko starała się pozbierać. Piłka przez większą część połowy gościła na połowie przyjezdnych, lecz niewiele z tego wynikało. Świnoujścianie, nie mogąc znaleźć sposobu na zmasowaną defensywę rywala, szukali szczęścia w strzałach z dystansu. Najwięcej wiatru w przodzie robił Krzysztof Bodziony, którego uderzenia dwukrotnie przeegzaminowały tegorocznego maturzystę Gerarda Bieszczada. Górą w obu sytuacjach młody bramkarz.

Trener Krzysztof Pawlak ponownie musiał reagować zmianami w przerwie. Na murawę wysłał Wojciecha Okińczyca oraz Damiana Misana. Ten drugi w 53. minucie przejął piłkę w okolicach bramki nowosądeczan, ale huknął niecelnie. Tymczasem Sandecja imponowała spokojem i zabójczymi kontratakami. Najpierw Wojciech Trochim ostemplował poprzeczkę, a następnie po akcji oskrzydlającej prowadzenie podwyższył strzałem głową Wiśniewski.

I nowosądeczanie wcale nie mieli dość. W 64. minucie wymiana podań Majkowskiego, Wiśniewskiego i Trochima zakończyła się trafieniem do siatki z kilku metrów tego ostatniego. Pogrążona w kryzysie Flota, która za kilka minut mogła dobić do piętnastego meczu bez zwycięstwa, padła na kolana. Na dodatek nie sprzyjał im piłkarski fart, w następnych minutach w słupek, zamiast do siatki, trafili Misan oraz Daniel Chyła.

Po kompromitującym pudle Misana z 78. minuty świnoujścianie niemal stracili ochotę na gonitwę za Sandecją. Zgoła odmienne nastroje zapanowały po przeciwnej stronie. Po błędach defensywy w sytuacjach oko w oko z Wesołowskim znalazł się Aleksander, ale za pierwszym razem przegrał pojedynek z bramkarzem, a za drugim lobował na poprzeczkę.

Wedle zasady "do trzech razy sztuka" w 89. minucie nic nie przeszkodziło już Aleksandrowi w skierowaniu piłki do bramki po asyście Pawła Leśniaka. Po czwartym golu świnoujskim kibicom puściły nerwy praktycznie po raz pierwszy od kilku sezonów. Wygwizdali oni zawodników, domagali się zwrotu za bilety i dymisji szkoleniowca. "Browar, balety, a formy nie ma niestety" - usłyszeli natomiast zawodnicy.

Po spotkaniu Flotę w tabeli przeskoczyła Sandecja, która zarazem znacznie poprawiła swoją sytuację w grze o utrzymanie.

Po meczu powiedzieli:

Trener Sandecji Nowy Sącz Robert Moskal: Muszę być zadowolony z takiego wyniku i gry mojego zespołu. Widać było w jego poczynaniach sportową złość po przegranym meczu z Ruchem. Gratuluję piłkarzom i muszę im podziękować.

Trener Floty Świnoujście Krzysztof Pawlak: Zagraliśmy bardzo głupio, słabo, nieodpowiedzialnie. Nie ma dla nas żadnego wytłumaczenia, a za całokształt gry zespołu odpowiada trener. Nie jest sztuką teraz schować głowę w piasek i uciec z tonącego okrętu, natomiast stosowne będzie, jeśli włodarze przedyskutują moją przyszłość w klubie. Do końca sezonu pozostały cztery mecze, sytuacja robi się nieprzyjemna. Proszę jednak zostawić zawodników. Mikrocykl treningowy ustala szkoleniowiec i to on musi ponieść konsekwencje.

Flota Świnoujście - Sandecja Nowy Sącz 0:4 (0:1)
0:1 - Aleksander 17'
0:2 - Wiśniewski 56'
0:3 - Trochim 64'
0:4 - Aleksander 89'

Składy:

Flota: Wesołowski - Fryc, Opałacz (46' Misan), Udarević, Jasiński, Ostalczyk (46' Okińczyc), Chyła, Niewiada, Bodziony, Nnamani, Arifović (69' Mawo).

Sandecja: Bieszczad - Makuch, Zlatohlavy, Frohlich, Woźniak (46' Kosiorowski), Fechner, Majkowski (70' Leśniak), Gawęcki, Wiśniewski, Trochim (66' Petran), Aleksander.

Żółte kartki: Udarević, Arifović, Niewiada, Nnamani (Flota) oraz Fechner, Kosiorowski, Gawęcki (Sandecja).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 500.

Komentarze (1)
BartekFlota
9.05.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
panie Pawlak, wystarczy, miał pan odbudować swoje piłkarskie nawisko w Świnoujściu, ale się nie udało i chyba czas podziękować