Dolcan Ząbki nie zdołał wywieźć z Gliwic choćby punktu i przegrał z Piastem 2:3. Ta porażka sprawiła, że sytuacja ząbkowian w tabeli pierwszej ligi jest jeszcze cięższa, niż przed meczem z niebiesko-czerwonymi. - Pierwszą połowę delikatnie przespaliśmy. Nie przetrzymywaliśmy piłki, powinniśmy pograć nią dłużej, a wiedzieliśmy, że będziemy mieli swoje szanse. Druga połowa to pokazała, bo mieliśmy swoje sytuacje i z tego terenu można było wywieźć nie tylko remis, a nawet komplet punktów. Niestety pozostaje olbrzymi niedosyt - powiedział po porażce z Piastem Gliwice Daniel Chylaszek, pomocnik Dolcanu Ząbki.
Podopieczni Marcina Brosza wypunktowali rywala, niczym wytrawny bokser. Nie rzucili się od początku do huraganowych ataków, tylko spokojnie z upływem czasu budowali swoją przewagę kolejnymi bramkami. - Wiedzieliśmy, że Piast jest bardzo groźny w ataku i jego siłą są w zasadzie szybkie kontrataki. Paradoksalnie pierwszą bramkę straciliśmy po stałym fragmencie gry, gdzie zakładaliśmy sobie krycie na zasadzie "każdy swego", bo był określony przydział. Jednak straciliśmy gola, a wiadomo jak później się gra, ponieważ ciężko goni się wynik - przyznał "Chylu".
Już w 7. minucie spotkania Chylaszek musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. W jego miejsce na placu gry pojawił się Michał Pulkowski. - Od kilku dni miałem problemy z achillesem. Przy jednym z wejść tak mnie zakuło, że nie mogłem niestety grać - opisał przyczyny zmiany pomocnik.
Dla piłkarza Dolcanu strata była podwójna. Jego zespół przegrał, a on sam nie mógł dograć szczególnego dla siebie spotkania. W przeszłości grał w niebiesko-czerwonych barwach. - Wielka szkoda, że nie byłem w stanie grać, bardzo tego żałuję. I tak wyszedłem na boisko na tabletkach przeciwbólowych, a dzień przed meczem masażysta się mną długo zajmował, bowiem chciałem zagrać w Gliwicach. Niestety pewnych rzeczy człowiek nie jest w stanie przeskoczyć - rozkładał ręce były piłkarz Piasta.
Skrzydłowy miał okazję występować na starym stadionie gliwiczan, a teraz już jako zawodnik Dolcanu, przyjechał na Śląsk i zobaczył całkowicie odmieniony obiekt. - Te dwa stadiony to dwa różne światy. Nie ma co ich porównywać - zakończył Daniel Chylaszek.