- Cieszymy się każdym punktem, bo zbliżamy się do upragnionego celu i pniemy się coraz wyżej w tabeli. Miejmy nadzieję, że tak będzie do końca sezonu i będziemy robić wszystko, żeby sobie jak najwięcej punktów do końcowego rozrachunku tabeli nazbierać - mówi Mariusz Muszalik, pomocnik Ruchu Radzionków.
Cidry utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy zapewniły sobie nie zwycięstwami nad drużynami walczącymi o utrzymanie, a nad pretendentami do walki o awans do elity. - Lubimy grać z drużynami z czuba tabeli. Wcześniej rozbiliśmy Zawiszę, a ostatnio przerwaliśmy passę Termaliki. Oni przecież przed meczem z nami nie stracili bramki od czterech spotkań, a od ośmiu gier nie przegrali. W Radzionkowie każdemu gra się ciężko - zauważa doświadczony gracz drużyny z Narutowicza.
Ruch jest dziś czołową drużyną rundy wiosennej tabeli I ligi. Mimo to podopieczni Artura Skowronka twardo stąpają po ziemi i są dalecy od huraoptymizmu. - Podchodzimy do tego spokojnie i na luzie. Znamy swoją wartość i wiemy, że w tej lidze jesteśmy w stanie pokonać każdego. Ostatnio punktowaliśmy nawet na wyjeździe, a to nie jest dziełem przypadku. Zbieramy tak oczko po oczku i zobaczymy co nam to da w tabeli na koniec rundy - wyjaśnia Muszalik.
Śląska drużyna nie zamierza po zapewnieniu sobie utrzymania spuszczać z tonu. - Nawet przez myśl nam nie przeszło, żeby teraz grać mecze na pół gwizdka. Jesteśmy profesjonalistami i musimy nauczyć się starej prawdy, że dla zawodowca sezon kończy się nie w momencie osiągnięcia założonego celu, a wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w ostatnim meczu ligowych. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz mieli cokolwiek komukolwiek ułatwiać. Niech każdy walczy na swój rachunek - przekonuje zawodnik radzionkowskiej drużyny.
Muszalik w sobotnim pojedynku w Elblągu zmierzy się z Olimpią, barw której bronił jeszcze w rundzie jesiennej tego sezonu. - Dla mnie to będzie zwykły mecz o punkty. Grałem za krótko w tym klubie, żeby jakoś specjalnie się z nim związać. Zresztą nie ma tam już połowy chłopaków, z którymi występowałem. Przyszedł nowy trener, zrobił nowe porządki i skończyło się spadkiem. Nie mamy zamiaru kopać leżącego, ale wygramy z Olimpią. Chociażby dla idei fair play, że zawsze wygrywa lepszy - puentuje rozgrywający Cidrów.