Bramka życia obrońcy Cidrów najlepsza w sezonie?

Wojciech Mróz w meczu z Olimpią Grudziądz zdobył pierwszą bramkę na boiskach zaplecza T-Mobile Ekstraklasy od półtora roku. Trafienie obrońcy Cidrów można streścić w dwóch słowach. Bramka życia!

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Mecz Ruch Radzionków z Olimpia Grudziądz stał na przeciętnym poziomie. Emocji było jak na lekarstwo, a oba zespoły robiły na boisku wszystko, by przypadkiem przeciwnikowi nie zrobić krzywdy. Z bezbarwnego szablonu w 74. minucie gry wyrwał się Wojciech Mróz strzelając kapitalną bramkę, której nie powstydziłby się nawet finał Champions League.

Trafienie obrońcy Cidrów na lata zapisze się w panteonie bramek strzelanych na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Kto wie czy nie była to najładniejsza bramka w sezonie 2011/12 nie tylko w I lidze, ale w całym kraju. Ciężko słowami oddać urodę wyczynu Mroza.

Po dograniu z rzutu wolnego z prawego skrzydła Michał Wróbel wyszedł na 7. metr od własnej bramki i wypiąstkował piłkę przed pole karne. Ku jego rozpaczy piłka po interwencji golkipera Olimpii spadła wprost na nogę ustawionego na 25. metrze Mroza, który strzałem z pierwszej piłki, z prostego podbicia przymierzył idealnie, a piłka wpadła do bramki tuż pod poprzeczką.

- Duża zasługa w mojej bramce "Rocky'ego" [Piotr Rocki - przyp. red.]. Obaj ruszyliśmy do tej piłki, ale krzyknąłem do niego, że jest moja i dzięki temu, że odpuścił ja mogłem przymierzyć. Co tu dużo mówić, "siadła" idealnie i już wtedy wiedziałem, że to będzie bramka - przyznaje bohater radzionkowskiej drużyny.

W akcie celebracji po bramce doszło do wielce wymownej sceny. 38-letni Rocki ukląkł przed Mrozem i stawiając jego nogę na swoje kolano zaczął udawać pucybuta. Dla młodego defensora taki gest ze strony weterana ligowych boisk wiele znaczył. - To była spontaniczna decyzja Piotrka i bardzo mu za to dziękuję. W trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się klub takie gesty są bardzo potrzebne. One odrywają od problemów życia codziennego - kiwa głową gracz drużyny z Narutowicza.

Dla obrońcy Cidrów bramka strzelona grudziądzkiej drużynie była drugim trafieniem na pierwszoligowym froncie. - Pierwszy raz trafiłem półtora roku temu, w naszym debiucie w I lidze. Strzeliłem wtedy bramkę MKS-owi Kluczbork, a mecz też zakończył się remisem - wspomina Mróz.

Pod wielkim wrażeniem trafienia był także szkoleniowiec Olimpii. - Po raz drugi w Radzionkowie tracę taką bramkę. Ostatnio podobnie się stało dwa lata temu, kiedy graliśmy ze sobą jeszcze w II lidze. Wtedy ten mecz przegraliśmy 2:1. Tym razem udało nam się wyciągnąć remis, ale to nie ujmuje nic urodzie tego trafienia. To było najpiękniejsze co Ruch mógł dać kibicom w tym spotkaniu, bo sam mecz był dość przeciętny. Myślę, że remis żadnej ze stron nie krzywdzi, bo klarownych okazji było jak na lekarstwo - ocenia Marcin Kaczmarek, opiekun biało-zielonych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×