Początek spotkania nie ułożył się zbyt dobrze dla gospodarzy, gdyż po kwadransie byli bliscy pożegnania się ze zwycięstwem. - Na pewno bardzo źle zaczęliśmy ten mecz. Nie ukrywam, że na początku w ogóle nie realizowaliśmy nakreślonych zadań taktycznych, a w pierwszych piętnastu minutach nie wiedzieliśmy co się dzieje. Dużo zamieszania było zwłaszcza w szeregach defensywnych. Przegrywaliśmy już dwoma bramkami, nasza gra pozostawiała wiele do życzenia i znaleźliśmy się w niezwykle trudnym położeniu - skomentował Dawid Szufryn.
Fatalnie rozegrane pierwsze minuty nie zaważyły jednak na możliwości wywalczenia zwycięstwa. Do zespołu z niewielkich Stróż uśmiechnęło się szczęście, które pozwoliło na zmianę przebiegu tego meczu. - Trzeba przyznać, że sztuką jest pokazać charakter i wolę walki właśnie w takiej sytuacji. Przegrywaliśmy dwoma bramkami, a jednak odnieśliśmy zwycięstwo. W dobrym momencie bramkę strzelił Cheikh Niane, a ponadto pomogła nam czerwona kartka dla zawodnika Sandecji. To był bezmyślny faul Wiśniewskiego, który miał już żółtą kartkę i może nie wytrzymał presji, przez co osłabił swoją drużynę - wyjaśnił obrońca. Trudno nie zauważyć podobieństw do niedawnej rywalizacji Kolejarza z Polonią Bytom, kiedy role były odwrócone. Stróżanie po kwadransie prowadzili dwoma bramkami, a ostatecznie ponieśli porażkę.
Po zmianie stron miejscowa drużyna zaczęła prezentować zupełnie inny sposób gry. Odważne ataki, szybkie tempo oraz konsekwencja taktyczna przyniosły upragniony efekt. - W przerwie przeżyliśmy naprawdę dużą awanturę w szatni. Trener był wściekły, powiedział kilka bardzo mocnych słów i muszę przyznać, że aż tak zdenerwowanego to jeszcze naszego szkoleniowca nie widziałem. Przemówił nam do rozsądku, bardzo mocno nami wstrząsną i stworzył bojową atmosferę na drugą połowę tego meczu. Wychodząc na boisko wierzyliśmy w sukces, byliśmy przekonani, że jesteśmy w stanie wygrać i udowodnić naszą siłę. Po przerwie wpadliśmy w amok, co pozwoliło nam wygrać to prestiżowe spotkanie - powiedział 26-letni zawodnik.
W trakcie okresu przygotowawczego Szufryn był testowany przez Jagiellonię Białystok, ale doznał groźnej kontuzji w jednym ze sparingów. Uraz zaprzepaścił jego szanse na transfer do ekstraklasowej drużyny, a ponadto uniemożliwił grę przez niemal całą rundę wiosenną. - Nie mogłem zbyt wiele pograć na wiosnę. Udało mi się tylko wystąpić w jednej połowie meczu z Zawiszą Bydgoszcz i całym spotkaniu z Sandecją. Miałem długą przerwę na leczenie, kontuzja była groźna, ale na szczęście jestem już w pełni zdrowy i nie myślę o tym co było - zapewnił, po czym odniósł się do swojego występu w derbach. - Trudno było wejść w to spotkanie. Początek bardzo nerwowy, pojawiło się sporo niezrozumienia i w konsekwencji straciliśmy dwie bramki. Na szczęście udało nam się to później naprawić. Przy bramce Wiśniewskiego to ja kryłem tego zawodnika, ale piłka poszła po rykoszecie i akcja zakończyła się golem, takie rzeczy niestety się zdarzają - dodał krytycznie.
Dzięki zdobyciu trzech punktów, Kolejarz utrzymał dystans do ligowej czołówki zachowując jeszcze szanse na wywalczenie awansu do T-Mobile Ekstraklasy. - Nie myślę o takich sprawach, bo mnie to nie interesuje. Skupiam się na każdym kolejnym meczu, szlifuję formę na treningach i tylko na tym się koncentruję. Obecnie liczy się tylko zwycięstwo odniesione nad Sandecją, a nie ukrywam, że mam bardzo duży sentyment do mojego byłego klubu - zakończył Szufryn.