Puchar UEFA: Drugi przystanek poznańskiej lokomotywy

Lech Poznań po wyeliminowaniu, w pierwszej rundzie wstępnej Pucharu UEFA, Chazara Lenkoran zmierzy się tym razem ze szwajcarskim Grasshoppers Zurych. Poznaniacy są umiarkowanymi optymistami przed tym spotkaniem. Wiedzą, że mają spore szanse na awans do kolejnej rundy, ale mają spory respekt do rywala.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Oba zespoły dostarczają przeciwnikowi powody do optymizmu. Lech przegrał na inaugurację ekstraklasy z GKS Bełchatów 2:3. Chociaż nie grał źle, to karygodne błędy w defensywie zadecydowały o porażce. - Na pewno będzie to inne spotkanie niż z Bełchatowem. Szkoda, ze pierwszy mecz gramy u siebie. Trzeba wygrać, żeby spokojnie myśleć o rewanżu. Musimy być mocno skoncentrowani i skuteczni - twierdzi Rafał Murawski, pomocnik gospodarzy. Podobny problem ma drużyna Grasshoppers, której również przydarzają się gafy w obronie. W ostatnim meczu z FC Zurych Koniki Polne grały z przewagę dwóch zawodników, a mimo to w końcówce dali przeciwnikowi zdobyć bramkę na wagę punktu.

Poznaniacy zdają sobie sprawę, że Grasshoppers to zespół w ich zasięgu. Lech poświęcił sporo czasu na analizę gry rywala. - Prawie całą środę spędziliśmy z drużyną i oglądaliśmy mecze Grasshoppers ze Sionem i Basel - mówi Franciszek Smuda, szkoleniowiec polskiego zespołu. - Dostałem dużo wiadomości od trenera Basel, z którym mam kontakt od dłuższego czasu. W minioną niedzielę do Szwajcarii na derby Zurychu wybrał się drugi trener Marek Bajor.

Ciepło o szwajcarskich drużynach wypowiada się Piotr Reiss. - Szwajcarska liga pnie się w górę. Pokazał to mecz Basel z IFK Goteborg. IFK przez kilka lat zawsze nas eliminowało. Liga szwajcarska jest bardzo wyrównana, w której często wygrywają gospodarze. Jest to zespół w naszym zasięgu. Musimy zagrać na swoim optymalnym poziomie, bo dzisiaj piłka się tak wyrównała, że każdy może wygrać z każdym.

Franciszek Smuda twierdzi, że największą siłą szwajcarów jest gra ofensywna. W defensywie przytrafiają się im czasami błędy, które często ratuje reprezentacyjny bramkarz Boris Smilijanić. - Jest to dobra drużyna. Na pewno to nie będzie spacerek - dodaje Smuda.

Obaj szkoleniowcy nie będą mogli skorzystać z wszystkich zawodników. W szeregach gospodarzy zabraknie Dawida Kucharskiego oraz Ivana Djurdjevicia. - Ivan mógłby zagrać na siłę, co nie ma sensu. Nie chcemy ryzykować, bo mam z nim związane plany na rewanż - opowiada trener Lecha. W kadrze meczowej nie znajdzie się również powracający do zdrowia Zlatko Tanevski. - Jego przerwa była za długa i musi zagrać jeszcze przynajmniej dwa mecze w Młodej Ekstraklasie - dodaje "Franz". Hanspeter Latour nie będzie mógł skorzystać z usług Gonzalo Zarate. Mało prawdopodobny jest występ kapitana Borisa Smiljanicia, chociaż szkoleniowiec gości wierzy, że jego podopieczny wybiegnie na murawę w czwartkowy wieczór.

W Kolejorza wierzy również były selekcjoner Paweł Janas. Obecny trener GKS Bełchatów to dobry znajomy władz Lecha, bowiem spędził kiedyś sporo czasu w Amice Wronki. - Lech do tej pory w pucharach idzie jak burza. Życzę Frankowi Smudzie, aby w czwartek wygrali bez straty bramki i z trzy strzelili, żeby załatwili temat na miejscu w Poznaniu i nie męczyli się z Szwajcarii. Wierzę w ten zespół, że przejdzie dalej. Punkty w europejskich pucharach są nam potrzebne, żebyśmy nie musieli grać w pierwszych rundach eliminacyjnych - mówi Janas.

Lech Poznań - Grasshoppers Zurych / czw 14.08.2008 godz. 20:45

Przewidywany skład Lecha: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez, Peszko, Murawski, Bandrowski, Cueto, Stilić, Rengifo.

Sędzia: Thomas Vejlgaard (Dania).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×