Agnieszka Kiołbasa: Pierwsza kolejka ekstraklasy za nami. Rozegraliście swój pierwszy mecz w ligowej elicie i od razu zagościliście na fotelu lidera. Spodziewaliście się tego?
Stanisław Wróbel: - Nie sądziliśmy, że zostaniemy liderem po pierwszej kolejce. Na pewno cieszymy się, że pokonaliśmy Cracovię i jesteśmy na takim miejscu. Chociaż zdajemy sobie sprawę z tego, że nasza pozycja wynika z różnych okoliczności i z różnych wydarzeń na boisku, to myślę, że będziemy robić wszystko, by jak najdłużej utrzymać wysokie miejsce.
W pierwszej kolejce padło wiele zaskakujących wyników. Wiele zespołów, między innymi Piast pokazał, że jako beniaminek niekoniecznie musi być chłopcem do bicia i może powalczyć nie tylko o utrzymanie.
- Na razie za szybko na takie oceny. Myślę, że po pięciu-sześciu kolejkach będzie można powiedzieć, jak zespół jest przygotowany do sezonu i na co go stać. Jeśli chodzi o nas, to na pewno nie będziemy chłopcami do bicia i tanio skóry nie sprzedamy.
Rezultat, jakiego spotkania pierwszej kolejki uważa pan za najbardziej zaskakujący?
- Dla mnie najbardziej zaskakująca była porażka Lecha Poznań i myślę, że nie tylko dla mnie. Uważam jednak, że Wisła, Lech i Legia rozwiną jeszcze skrzydła i pokażą swoje możliwości.
Po zwycięstwie nad Cracovią morale w waszym zespole na pewno wzrosły. Teraz czeka was konfrontacja z GKS-em. Jak nastroje przed trudnym wyjazdem do Bełchatowa?
- Nastroje są pozytywne. Jeśli wygrywa się mecz, to na następne spotkanie człowiek jedzie z dobrym nastawieniem, pełen optymizmu. Myślimy, że przywieziemy z Bełchatowa dobry rezultat.
W szeregach waszego najbliższego rywala zabraknie Łukasza Garguły, lidera środka pola bełchatowian. To dla was na pewno dobra wiadomość.
- Na pewno Garguła to wiodąca postać Bełchatowa. On decyduje o obliczu tej drużyny. Z drugiej jednak strony w kadrze naszego rywala jest wielu zawodników, którzy są w stanie godnie go zastąpić i na pewno dadzą z siebie wszystko.
Bełchatów w pierwszej kolejce pokazał się z bardzo dobrej strony. Wygrał w Poznaniu z tamtejszym Lechem, a tam każdemu gra się niezwykle trudno...
- Na pewno wygrać na Lechu jest trudno i nie każdemu się to udaje. Aczkolwiek Bełchatów wygrał tam dość szczęśliwie, bo ostatnia bramka padła w kuriozalny sposób.
Jak ocenia pan szanse Piasta na wywiezienie korzystnego wyniku z Bełchatowa?
- Zobaczmy jak to będzie. Sami jesteśmy ciekawi jak wypadniemy na tle bełchatowian.
W pierwszym spotkaniu nie znalazł pan sposobu na pokonanie bramkarza rywala. W najbliższym meczu na pewno chciałby pan strzelić tę upragnioną bramkę dla Piasta w ekstraklasie.
- Mam nadzieję, że tym razem już trafię do siatki tym bardziej, że znam Krzyśka Kozika i jego słabsze strony. Będzie na pewno ciężko. Chciałbym strzelić bramkę w tym meczu i myślę, że zrobię wszystko, żeby tak się stało.