Biton wraca tym samym do Belgii po rocznym pobycie w Polsce. Jego pierwszym belgijskim klubem był RSC Charleroi, z którym sezonie 2010/2011 spadł z ekstraklasy. Biton występował tylko w rundzie wiosennej tamtego sezonu i w 8 meczach zdobył 3 bramki.
Dzięki spadkowi Charleroi Biton mógł zostać wypożyczony do Wisły, bowiem Belgów nie było stać na utrzymanie Izraelczyka na dotychczasowym poziomie. Pierwsze miesiące w Krakowie miał wyjątkowo udane. W pierwszych 15 występach dla Wisły zdobył 14 bramek, ale w pozostałych 21 meczach raptem dwa razy trafił do siatki rywali.
Biała Gwiazda miała zagwarantowane prawo pierwokupu, ale odstępne wynosiło aż 1,6 mln euro, co okazało się dla krakowian nie do przeskoczenia. Na miesiąc przed końcem wypożyczenia Wiśle udało się dojść do porozumienia z Bitonem w sprawie rozwiązania kontraktu, dzięki czemu zaoszczędziła kilkanaście tysięcy euro. Co ciekawe, Standard zapłacił za niego Charleroi 800 tys. euro, czyli połowę mniej, niż miała za niego zapłacić Wisła.
- To ekscytujące trafić do tak wielkiego klubu. Jestem naprawdę szczęśliwy i czuję to krok do przodu. Ze Standardu piłkarze przechodzą do każdej ligi w Europie. Niewątpliwie Wisła też jest wielkim klubem, ale liga belgijska ma wyższy poziom i jest bardziej ceniona w Europie. To dla mnie trampolina do naprawdę mocnych lig i jestem pewien, że zrobię ten skok - zapowiada Biton.
W Liege nie będzie się czuł osamotniony, bowiem barw Standardu broni dwóch jego rodaków Maor Buzaglo i Rami Garshon. Co ciekawe, obaj są ze "stajni" Dudu Dahana, który reprezentuje właśnie Bitona oraz Maora Meliksona. - Obu ich znam od wielu lat i tak jak w Wiśle pomógł mi Melikson, tak oni pomogą mi w Standardzie. Melikson jest moim przyjacielem, mieszkaliśmy obok siebie. Jestem przekonany, że jeszcze się gdzieś spotkamy się. Na pewno będzie mi go brakowało - podkreśla Biton.