Hubert Wołąkiewicz: Nie weszliśmy dobrze w mecz

Lech Poznań dzięki zwycięstwu 2:0 z Żetysu Tałdykorgan zbliżył się do kolejnej rundy Ligi Europejskiej. Gra Kolejorza, szczególnie przed przerwą, nie napawała jednak optymizmem.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Pierwsza połowa była w wykonaniu poznaniaków katastrofalna. Piłkarze Żetysu wbrew pozorom pokazali, że potrafią grać w piłkę i często przedostawali się pod bramkę Lecha. - Na pewno nie są to ogórki i tanio skóry nie sprzedadzą - mówi Hubert Wołąkiewicz. - Najważniejsze, że strzeliliśmy bramki i żadnej nie straciliśmy. W pierwszej połowie nie mogliśmy wejść w rytm i praktycznie nic nam nie wychodziło. Druga połowa była zdecydowanie lepsza. Szkoda, że nie dołożyliśmy jeszcze jednej bramki, bo byłoby spokojniej, a tak w rewanżu będzie nerwowo. Musimy się skoncentrować od samego początku i walczyć dalej.

Lechici zgodnie powtarzali, że w pierwszej połowie nie mogli odnaleźć właściwego rytmu, co mogło być spowodowane krótkim okresem przygotowawczym. - Nie ma co na to zwalać winy. Nie weszliśmy dobrze w mecz. Baliśmy się piłki i przyjmowaliśmy ją na 3-4 razy, a to było zdecydowanie za wolno i przeciwnik nam ją odbierał. Na szczęście w drugiej połowie zaczęliśmy grać mądrze i strzeliliśmy dwie bramki - opowiada obrońca Kolejorza.

Lech wypracował sobie dobrą zaliczkę przed rewanżem na ciężkim terenie, ale awansu pewny być nie może. Żetysu na własnym stadionie na pewno będzie groźny, a jedna stracona przez poznaniaków bramka mogłaby doprowadzić do nerwowości. - Jesteśmy pełni optymizmu, ale z chłodnymi głowami jedziemy walczyć w rewanżu - zapewnia Wołąkiewicz.

Kazachowie, mimo iż sprawiali dobre wrażenie, w końcówce opadli z sił. - Trochę mnie to dziwi, bo wypowiadali się, że oni są w pełni sezonu, a my dopiero się przygotowujemy, dzięki czemu będą lepiej wyglądali pod względem fizycznym. Na szczęście było odwrotnie - cieszy się Wołąkiewicz.

Po raz pierwszy od dawna piłkarze wreszcie nie musieli narzekać na murawę na poznańskim stadionie, a mogli ją pochwalić. Po Euro 2012 znajduje się ona w świetnym stanie i nie sprawiała żadnych problemów. - Dobrze, ze nie było tej murawy z poprzedniego sezonu, bo nie wiadomo jakby się to skończyło. Teraz nawierzchnia jest rewelacyjna i nie pozostaje nic innego jak grać w piłkę. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy się rozkręcać - zakończył zawodnik Kolejorza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×