Początek meczu poprzedziła minuta ciszy ku czci zmarłego, byłego zawodnika Stali, Jerzego Famulskiego. W początkowej fazie spotkania obydwa zespoły badały swoje możliwości. Pierwsi do ataku ruszyli jednak gospodarze. Po ładnej akcji Kamila Karcza dośrodkowywał Krzysztof Trela, w polu karnym z piłką minął się jednak Tomasz Walat. Chwilę później odpowiedzieli piłkarze z Lubina. Na strzał z około 15 metrów zdecydował się Wojciech Kędziora. Futbolówka minimalnie minęła bramkę. W 11. minucie przed stuprocentową szansą znalazł się Salami, przegrał on jednak bezpośredni pojedynek z Aleksandrem Ptakiem, bramkarzem Miedziowych. Po tym okresie ciekawej gry tempo widowiska opadło. Kolejny zryw nastąpił w okolicach 20. minuty, kiedy to szczęścia po raz kolejny próbował Kędziora, jednak bezskutecznie. Chwilę przed akcją lubinian przerwani w polu karnym Zagłębia byli Salami i Krystian Lebioda, lecz arbiter nie zareagował. W 25. minucie groźnie strzelał Szymon Pawłowski, futbolówka przeleciała jednak wzdłuż bramki strzeżonej przez Wietechę. W dalszej części meczu akcje obu drużyn toczyły się głównie w środkowej części boiska. Widać było, że i jeden i drugi zespół przede wszystkim nie chce stracić bramki. Jeżeli już któraś z drużyn doprowadziła do groźnie zapowiadającej się sytuacji, to brakowało ostatniego podania. Pierwsza odsłona widowiska zakończyła się sprawiedliwym, bezbramkowym remisem. Prawdziwe emocje miały dopiero nastąpić.
Druga część meczu zaczęła się zrywem Stalowców. Na jego efekty nie trzeba było długo czekać. Piłkę z głębi pola podał Bartłomiej Piszczek, w polu karnym źle zachował się Mateusz Bartczak, w efekcie czego futbolówka spadła pod nogi Abela Salami. Ten, ani chwilę się nie zastanawiając huknął jak z armaty z 11. metrów. Aleksander Ptak był bez szans i futbolówka zatrzepotała w siatce, a Stalówka objęła prowadzenie. - Stal grała długą piłką. Jedna taka wygrana spadła idealnie pod nogę napastnika Stali, zawodnik strzelił i padł gol - komentował po meczu Szymon Pawłowski. Po bramce dla Stali do ataku ruszyli goście. Już chwilę po wznowieni gry przed okazją stanął Ilian Micanski, lecz jego uderzenie obronił golkiper. Bramkarz Stali w sobotnim spotkaniu należał bez wątpienia do jednych z najlepszych piłkarzy na boisku. W 53. minucie dał o sobie znać nigeryjski duet ze Stalowej Woli. Salami i Uwakwe "rozklepali" obronę Miedziowych, na strzał zdecydował się ten pierwszy, jednak to uderzenie w pięknym stylu obronił Ptak. Od tego momentu widowisko rozgrywane na stadionie przy ulicy Hutniczej nabrało rumieńców. Akcje pod bramkę raz jednej, raz drugiej drużyny sunęły co minutę. Kibice nie mogli narzekać na nudę. - Jeżeli nasza postawa i nasze zaangażowanie będzie wyglądało, tak jak po stracie bramki, to myślę że cel jakim jest awans uda się nam osiągnąć. - mówił Dariusz Fornalak, opiekun gości.
W 65. minucie strzał z rzutu wolnego Treli broni Ptak. Chwilę później po dośrodkowaniu Grzegorza Bartczaka doszło do zamieszania pod bramką Stalowców. Obronną ręką wyszedł jednak kapitan Stali. Gdyby nie dobra postawa obu bramkarzy w Stalowej Woli padłoby znacznie więcej goli. Zarówno Ptak, jak i Wietecha znakomicie wywiązywali się ze swojego zadania. W 74. minucie, niesieni wspaniałym dopingiem publiczności groźnie zaatakowali gospodarze. Z narożnika pola karnego futbolówkę wrzucał Krystian Lebioda, na strzał zdecydował się Trela, z kłopotami bronił Ptak, a sytuację ostatecznie wyjaśnili obrońcy. W 82. minucie Zagłębie było bliskie wyrównania. Po lekkim strąceniu piłki przez Micanskiego ta przeleciała tuż obok słupka. W 90. do fotbolówki ustawionej przed linią pola karnego podszedł Krystian Lebioda. Po jego uderzeniu trafiła ona w poprzeczkę. Na trybunach rozległ się jęk zawodu. Po tej sytuacji ani jedna, ani druga drużyna nie stworzyła już okazji bramkowej.
Po dobrym, ciekawym spotkaniu Stal Stalowa Wola pokonała KGHM Zagłębie Lubin 1:0. Niech słowa opiekuna Stalowców, Władysława Łacha posłużą za podsumowanie: - Chwała zespołowi, że potrafił się sprężyć na faworyta, jakim jest Zagłębie. Czasami graliśmy jak równy z równym z przeciwnikiem, a czasami nawet i lepiej. Stal wygrała zasłużenie, jednak to Zagłębie w dalszym ciągu powinno być uważane za głównego faworyta do awansu do ekstraklasy.
Stal Stalowa Wola - KGHM Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)
1:0 - Salami 48'
Składy:
Stal Stalowa Wola: Wietecha - Wieprzęć, Piszczek, Maciorowski, Lebioda - Karcz (72' Jeżewski), Krawiec, Uwakwe (90+3' Bartkowiak), Trela - Walat (82' Szlęzak), Salami.
KGHM Zagłębie Lubin: Ptak - Grzegorz Bartczak, Stasiak, Lacić, Kocot - Klofik (46' Kolendowicz), Mateusz Bartczak, Hanzel (58' Goliński), Pawłowski - Micanski, Kędziora.
Żółte kartki: Jeżewski (Stal) oraz Mateusz Bartczak, Kolendowicz, Lacić, Grzegorz Bartczak, Micanski.
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).
Widzów: 3800 (w tym gości: 100).
Najlepszy piłkarz Stali: Abel Salami.
Najlepszy piłkarz Zagłębia: Wojciech Kędziora.
Najlepszy piłkarz meczu: Abel Salami.