- Takiego przebiegu meczu można było się spodziewać. Nie zaprezentowaliśmy zbyt wielu płynnych akcji, choć były próby ich konstruowania. Po przerwie lepiej wyglądaliśmy, jeśli chodzi o akcje ofensywne. Próbowaliśmy różnych ustawień, zawodnicy zagrali w wyznaczonym wcześniej limicie czasowym. Pewne zmiany były robione przez nas z premedytacją. Chcieliśmy, aby mecz z Rakowem był dobrą jednostką treningową dla zawodników - powiedział Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź.
W meczu przeciwko częstochowskiej drużynie, sztab szkoleniowy łódzkiego zespołu testował kilku zawodników. Wśród nich byli m.in. Jakub Kowalski i Radosław Bartoszewicz, którzy w Widzewie trenują od początku okresu przygotowawczego. - To są zawodnicy, którzy są blisko tego, aby zostać w Widzewie na stałe. Musimy jeszcze dograć kilka spraw i wtedy będziemy mogli mówić na 100 proc., że są naszymi zawodnikami. Mogę powiedzieć, że są blisko. Ale na oficjalne potwierdzenie trzeba jeszcze poczekać - przyznał.
Mecz z Rakowem był dla łodzian trzecim meczem sparingowym podczas letniego okresu przygotowawczego. W poprzednich meczach czerwono-biało-czerwoni wygrywali dwukrotnie 3:0. - Grało nam się trudniej niż ostatnio, ale należy przypomnieć, że jesteśmy już w trzecim tygodniu treningów. Zawodnicy nie odpoczywają na obozie. Przygotowujemy się do całych rozgrywek, a nie tylko meczów sparingowych. Po to są sparingi, aby sprawdzać i realizować w nich pewne założenia - zakończył.