Śląsk Wrocław praktycznie odpadł już z eliminacji Ligi Mistrzów. W środę wrocławianie przegrali na własnym stadionie z mistrzem Szwecji aż 0:3. Tym samym kolejny już rok nie doczekamy się polskiego zespołu w tych elitarnych rozgrywkach. Wrocławianie, podobnie jak i wcześniejsi mistrzowie Polski, przed sezonem zamiast się wzmocnić, to się osłabili. - Spóźniliśmy z kompletowaniem składu o dwa miesiące. Gdyby zagrali ci, co odeszli, może zagralibyśmy lepiej, ale nie chodzi o to żeby wracać, a patrzeć a na to co będzie - mówi Orest Lenczyk. Latem z WKS-u odeszli między innymi tacy piłkarze jak Piotr Celeban czy Łukasz Madej. - O Madeju proszę pozamawiać z lekarzem, o Celebanie z zarządem klubu, pytanie o to po porażce 0-3 nie ma sensu - mówił trener WKS-u na środowej konferencji prasowej.
Do Śląska trafiło na razie czterech zawodników - Marcin Kowalczyk, Rafał Grodzicki, Sylwester Patejuk i ostatnio Tomasz Jodłowiec. - Przez moje ręce przewinęło się ok. 25 zawodników, ale byli odrzucani przez koszty. Zakupiono takich, na jakich klub było stać, a problemy z wcześniejszym załatwieniem Jodłowca doprowadziły do tego, że przyjechał do nas nieprzygotowany. Gdyby dwa tygodnie temu był u nas, grałby teraz - skomentował "Oro Profesoro".
- Mogę przeprosić kibiców, że patrzyli na porażkę Śląska po tak straconych bramkach. Tak stracone bramki powodowały, że zawodnicy popełniali kolejne błędy, nerwy poniosły Elsnera. Zwracałem uwagę na dwóch napastników rywala, zdając sobie sprawę, że stoperzy będą mieć problemy. Błędy były, ale aż takich nie przewidywałem - podsumował mecz z Helsingborgiem opiekun Śląska Wrocław.