Zaciskam zęby i jadę dalej - rozmowa z Karolem Kostrubałą, zawodnikiem Cracovii Kraków

Trudno nie mówić o olbrzymim pechu, jeżeli na kilka dni przed inauguracją rozgrywek pęka kość w śródstopiu i niezbędna jest operacja. Właśnie taka przykra niespodzianka spotkała zawodnika Cracovii Karola Kostrubała. Pomocnik Pasów w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zdradza jednak , że nie może już doczekać się powrotu na ligowe boiska tym bardziej, że... powołania do reprezentacji Polski otrzymują jego klubowi koledzy.

Maciej Krzyśków: Patrząc na kontuzjowaną nogę nie mogę zapytać na wstępie o nic innego, jak o zdrowie. Kiedy będziesz gotowy do gry?

Karol Kostrubała: Ciężko mi powiedzieć. Jestem ponad tydzień po operacji. Za mniej więcej dwa miesiące mam nadzieję, że będę gotowy do gry, chociaż wiadomo, że może rehabilitacja będzie przebiegała szybciej niż powinna. Jadę 19 sierpnia na kontrolę do doktora Piątka i po tej wizycie będę wiedział więcej na czym stoję. Liczę, że za sześć tygodni wrócę do gry.

Serce krwawi, kiedy oglądasz mecze z wysokości trybun?

- Bardzo, bardzo krwawi tym bardziej, że przepracowałem cały obóz przygotowawczy. Niestety, tydzień przed startem ligi dopadł mnie pech. Największy ból jest taki, że po ciężkiej pracy na zgrupowaniu przedsezonowym nie mogę grać.

Koledzy jednak, jeszcze bez Karola Kostrubały, udowodnili, że jednak nie są tacy słabi, jak w przegranym meczu z Piastem 0:2

- Cieszę się, że po takim falstarcie, Cracovia wygrała mecz. Zagraliśmy naprawdę dobrze z ŁKS. Liczę, że po tym meczu uwierzymy bardziej w siebie, pójdziemy za ciosem i będziemy wygrywać także w kolejnych spotkaniach. A kiedy wrócę, to będziemy wygrywać jeszcze wyżej (śmiech).

Taki mecz jak z ŁKS był wam bardzo potrzebny. Nie tylko wynik jest bardzo korzystny, ale także gra. Gdyby Cracovia wykorzystała wszystkie okazje do zdobycia gola, to tych goli mogłoby paść jeszcze kilka

- Każdy mecz, w którym drużyna prezentuje się dobrze na boisku, umacnia psychikę każdego zawodnika. Wiemy, że stać nas na rozgrywanie spotkań na wysokim poziomie. Z drugiej strony, to dopiero początek ligi i wyniki są tutaj zaskakujące np. Lech miał wygrać w pierwszym meczu z Bełchatowem, a przegrał 2:3. Wszystko wyjdzie w trakcie meczów, jak kto jest przygotowany.

Nieobliczalność na pewno tych pierwszych kolejkach zaskoczy jeszcze niejedną drużynę. Lech przegrał z Bełchatowem, ale już kilka dni później rozegrał fantastyczne spotkanie z Grasshoppers Zurych zakończone efektownym zwycięstwem 6:0

- Byłem bardzo zadowolony z tego wyniku, bo bardzo lubię Lecha. Super zagrali, a ręce same składały się do oklasków.

Trener Majewski przed sezonem zapowiedział, że Cracovię w tym sezonie stać na awans o dwie pozycje w porównaniu z poprzednim sezonem. Wtedy było siódme miejsce, więc teraz poprzeczka jest zawieszona jeszcze wyżej

- Trzeba zakładać sobie zawsze wysokie cele. Kiedy zaczyna się liga i gra się kolejne mecz, to się nie kalkuluje, a priorytetem są punkty. Trzeba mierzyć wysoko, więc celem jest pierwsze miejsce w tabeli.

Kibice i sztab szkoleniowy liczą, że niebawem w środku pola Cracovii będzie rządził i dzielił Karola Kostrubały. Twoją wizytówką nadal jest spotkanie z zeszłego sezonu z Górnikiem Zabrze wygrane przez Cracovię 3:0 po którym zebrałeś znakomite recenzje. Po tym meczu wydawało się, że w Krakowie nikt już nie będzie tęsknił za rozgrywającymi pokroju Piotrek Giza czy Paweł Drumlak, bo ich następca już się objawił.

- Pamiętam, że zagrałem w pierwszym składzie, bo za kartki musiał pauzować Arek Baran. Udało nam się wygrać, podobno po dobrym meczu. Arek wrócił w następnym meczu do składu. Wiadomo, jaka jest to postać dla Cracovii. Nie miałem do nikogo pretensji, że usiadłem na ławce. Wierzę, że po wyleczeniu tej kontuzji fatum mnie opuści.

Wracamy zatem do punktu wyjścia i nieszczęśliwej kontuzji. Czy wcześniej miałeś także takie poważne problemy ze zdrowiem?

- To już trzeci uraz w tym roku, a wcześniej nie miałem praktycznie żadnej kontuzji. Grałem w reprezentacjach młodzieżowych, rezerwach Cracovii i spotkaniach juniorów. Trenowałem z pierwszą drużyną. Na pewno jednak się nie załamuję z powodu tej kontuzji. Zaciskam zęby, trenuję na siłowni i jadę dalej. Liczę na jak najszybszy powrót na boisko. Nie będę płakał z tego powodu.

Zanim dopadła cię kontuzja, miałeś jakieś założenia przed rozpoczęciem nowego sezonu? Chciałeś pokazać wszystkim, że na treningach i w meczach o punkty możesz być czołowym zawodnikiem Cracovii?

- Do każdego treningu przystępuję tak samo, czyli staram się maksymalnie skoncentrować i wykonywać ćwiczenia. Wkładam w je wszystkie siły. Tak samo jest z moimi celami na przyszłość. Nie miałem żadnych specjalnych założeń. Po prostu muszę robić swoje i słuchać trenera. Reszta sama przyjdzie

Bartek Dudzic, Piotrek Polczak, Marcin Krzywicki dostali tymczasem powołania na konsultację reprezentacji Polski. Nie poczułeś wtedy, że ty także mogłeś wówczas otrzymać wezwanie od Beenhakkera?

- Mhm.... Oczywiście, że troszkę im zazdrościłem, ale to była taka zazdrość w pozytywnym jej znaczeniu. To dobrze, że się rozwijają, a ich praca jest doceniana. Będę czekał na swoją szansę. Otrzymałem powołanie na młodzieżówkę (Polska przegrała z Kazachstanem 0:3 w eliminacjach do Młodzieżowych Mistrzostw Europy – przyp. red.), ale z powodu kontuzji nic z tego nie wyszło. Wiem jednak, że kiedyś urazy nie będą mnie nękać i na pewno to sobie wszystko odbiję.

Zamykasz czasami oczy i widzisz taki skład na Euro 2012. Obrona Polczak, środek pomocy Kostrubała, a w ataku Dudzic z Krzywickim?

- Oby tak było (śmiech). A co z tego wyjdzie, zobaczymy.

Komentarze (0)