Tjaronn Chery, Alfred Finnbogason, Saidi Ntibazonkiza, Luigi Bruins i Abiola Dauda - tak wyglądała lista życzeń Kolejorza. W tej chwili możliwy jest transfer jedynie ostatniego zawodnika z tej listy.
Lech Poznań przed sezonem pozbył się siedmiu zawodników, w miejsce których pozyskał zaledwie trójkę. Po raz kolejny doszło do osłabienia składu. Kibice po fatalnym początku sezonu spodziewali się wzmocnień, które zresztą były zapowiadane przez władze klubu. Największy zarzut dotyczył tego, że włodarze Lecha nie byli przygotowani na odejście Artioma Rudneva. - Nie chcieliśmy popełnić błędu, jaki zrobiliśmy z Vojo Ubiparipem, którego ściągnęliśmy w styczniu 2011 i było wiadomo, że z Rudnevem nie ma szans i musi czekać na swoją kolej. A pół roku na ławce może "zdusić" każdego zawodnika - powiedział dla Przeglądu Sportowego Piotr Rutkowski odpowiedzialny za sprawy sportowe Kolejorza.
Rutkowski przedstawił listę zawodników, którzy mieli wzmocnić Lecha. Była imponująca, jednak stopniowo wykruszały się z niej kolejne nazwiska. W tej chwili możliwy jest jedynie transfer Nigeryjczyka Daudy, który gra w szwedzkim Kalmar FF. W niedzielę Nigeryjczyk będzie obserwowany przez trenera Mariusza Rumaka. Jeżeli szkoleniowiec Lecha wystawi mu pozytywną opinię, to Kolejorz będzie chciał pozyskać tego zawodnika.
Źródło: Przegląd Sportowy