Rafał Gikiewicz: Przepraszam, bo zawiodłem

Orest Lenczyk po meczu z Hannoverem 96 stwierdził, że przynajmniej dwa gole obciążają konto bramkarza. Rafał Gikiewicz sam się do tego przyznaje i przeprasza wszystkich za swój słaby występ.

Artur Długosz
Artur Długosz

Niespodziewanie to Rafał Gikiewicz wyszedł w podstawowym składzie Śląska Wrocław w meczu z Hannoverem 96. Dotychczasowy pierwszy golkiper, Marian Kelemen zasiadł na ławce rezerwowych. Tym razem jednak bramkarz Śląska nie został bohaterem meczu, ale miał spory udział przy straconych golach. - Dołożyłem swoją cegiełkę do tej porażki. Nie uciekam od odpowiedzialności. Mogłem wyjść teraz tylnym wyjściem, ale jestem na tyle dorosły, że stoję teraz przed dziennikarzami. Myślę, że zawaliłem dwie bramki. Szkoda, bo nie dostosowałem się do poziomu. Naprawdę nasza gra nie wyglądała źle, zostawiliśmy serce i przy odrobinie szczęścia mogło być zupełnie inaczej - powiedział Rafał Gikiewicz tuż po meczu.

Śląsk z drużyną z Bundesligi przegrał 3:5. Wydaje się, że przy dwóch ostatnich golach strzelonych przez drużynę z Hanoweru "Giki" mógł się lepiej zachować. - Przy czwartej bramce z rzutu wolnego strzał był z dużej odległości, ale uderzenie było bardzo dobre. Można zawsze zrobić więcej, jak się ma piłkę na ręku. Myślę, że o piątą bramkę mam do siebie więcej pretensji niż o czwartą, chociaż nie pomogłem ani przy jednej, ani przy drugiej. Biorę to na siebie. Przepraszam kolegów, trenera... - mówił Gikiewicz.

Czwartkowy mecz mógł się zakończyć innym wynikiem. Wrocławianie po tym, jak przegrywali 1:3, zdołali doprowadzić do remisu 3:3. - Była ewidentna ręka w polu karnym Hannoveru przy wyniku 3:3. Myślę, że Sebek (Sebastian Mila - dop.red.) by nie zmarnował rzutu karnego i byłoby 4:3 dla nas. Wtedy różnie mogłoby być. Na pewno Niemcy za łatwo stwarzali sobie sytuacje, ale taka jest piłka nożna. Strzelili pięć goli i niestety zdobyli ich za dużo. Gdybyśmy wygrali 4:3, to nie rozmawialibyśmy o tym, że oni zdobyli trzy gole, tylko że my cztery. Mamy ciężką sytuację przed rewanżem, ale myślę, że ten mecz może powiać jakimś optymizmem, bo momentami nie było źle. Przed rewanżem na pewno się nie położymy - podkreślił bramkarz mistrzów Polski.

We wcześniejszych meczach w europejskich rozgrywkach między słupkami bramki WKS-u stał Marian Kelemen. Słowak był bardzo pewnym punktem w drużynie zielono-biało-czerwonych. Dlaczego teraz Orest Lenczyk zdecydował się postawić na Gikiewicza? - O tym, że będę bronił dowiedziałem się w dniu meczu na odprawie. Nie patrzyłem, jak zareagował Marian Kelemen. Przeczytałem swoje nazwisko na tablicy i ucieszyłem się. To nie jest tak, że jak nie wytrzymałem presji, bo dobrze czułem się na rozgrzewce i ogólnie w meczu. Takie spotkania się jednak zdarzają. Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz - po Superpucharze w Warszawie przyszło to spotkanie. Trzeba teraz przełknąć gorzką pigułkę, bo jeszcze nie takie pojedynki przede mną. Przepraszam, bo zawiodłem - wiele jeszcze pracy przede mną. Wpuściłem tyle goli i na pewno dołożyłem cegiełkę do tej porażki - wyjaśnił sam główny zainteresowany.

- Myślę, że to był mój najsłabszy mecz w Śląsku. Akurat teraz on się przydarzył Chciałem fajnie się zaprezentować w debiucie w Lidze Europejskiej w barwach Śląska. Niestety się nie udało. Tak bywa, takie jest życie - dodał bramkarz WKS-u.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×