Przełamanie gospodarzy - relacja z meczu Bogdanka Łęczna - GKS Katowice

Podopieczni trenera Piotra Rzepki nie mieli łatwo w sobotnim starciu, a mimo to zdołali zgarnąć komplet punktów. Goście do końca walczyli chociaż o remis.

Gospodarze zadali cios już w 3. minucie. Zza linii bocznej piłkę wrzucił Michał Benkowski, jej lot na 16. metr przedłużył Tomas Pesir. Tam czyhał Kamil Oziemczuk, który mocnym strzałem przy słupku dał łęcznianom prowadzenie. Zdobyty gol wyraźnie rozluźnił Bogdankę, gdyż oddała inicjatywę przeciwnikowi.

GKS zamknął rywali na ich połowie, ambitnie dążąc do wyrównania. W 15. minucie groźnie główkował Przemysław Pitry i Sergiusz Prusak zdołał na raty obronić ten strzał. Przy konstruowaniu akcji gospodarze najczęściej pomijali środkową linię i zagrywali długie piłki w kierunku napastników, a ci notorycznie je tracili.

Niewiele zabrakło, a Bogdanka podwyższyłaby na 2:0, choć na murawie rządzili katowiczanie. W 36. minucie kapitalnie z dystansu uderzył Michał Gamla i Witold Sabela strącił futbolówkę na słupek. Dobijać próbował Maciej Ropiejko, lecz trafił wprost w bramkarza.

Po zmianie stron gra wyrównała się. Gospodarze nie czekali już wyłącznie na efekt poczynań rywali i zaczęli brać sprawy w swoje ręce. Mimo wszystko trudno im było o wypracowanie klarownych sytuacji podbramkowych. Z kolei GKS często próbował strzałów z dystansu, jednakże Prusak spisywał się bez zarzutu.

Katowicki zespół dłużej utrzymywał się przy piłce i szybciej przemieszczał się po murawie, ale nie potrafił zmusić defensywy przeciwnika do błędu. W 75. minucie brzemienny w skutkach błąd popełnił Marcin Pietroń i sfaulował Pesira, za co został ukarany drugą żółtą kartką. Z rzutu wolnego dośrodkował Veljko Nikitović i Tomasz Midzierski świetną główką podwyższył na 2:0.

W końcówce GKS mógł pogrążyć Ropiejko, gdy minął już bramkarza i trafił w... słupek. W tej sytuacji goście nie ustawali w próbach pokonania Prusaka. W 86. minucie ta sztuka powiodła się Denissowi Rakelsowi, co przywróciło katowickiej drużynie nadzieję. Nie potrafiła jednak odrobić strat, choć w doliczonym czasie gry do ofensywy włączył się nawet Sabela.

Po meczu powiedzieli:

Rafał Górak (trener GKS-u): Mi może pozostać tylko żal, bo spotkanie źle ułożyło się dla nas. Największe pretensje do zespołu mam o to, że w zasadzie jeszcze nie wyszliśmy na boisko, a już przegrywaliśmy 0:1. Ten mecz był dobrym widowiskiem. Widziałem naprawdę setki słabszych spotkań. W dziesięciu, kiedy drużyna mogła już się nie pozbierać, chłopcy walczyli do końca, by jeszcze wywalczyć remis. W trudnych chwilach są zwarci. Wiemy, że mamy bardzo wąską grupę ludzi, bo ciąży na nas zakaz, ale trzeba walczyć. Nie ma co oglądać się za siebie.

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Długo czekaliśmy na to, by poznać rozkosz zwycięstwa. Chciałbym pogratulować zawodnikom obu drużyn. Im bliżej końca, tym więcej było sytuacji i ładnych akcji. Najbardziej cieszymy się z punktów, ale wychodzę z założenia, że jak się dobrze gra, to te punkty przychodzą.

Bogdanka Łęczna - GKS Katowice 2:1 (1:0)
1:0 - Oziemczuk 3'
2:0 - Midzierski 76'
2:1 - Rakels 86'

Składy:


Bogdanka: Prusak - Żukowski, Sołdecki, Midzierski, Benkowski (78' Pielach) - Oziemczuk, Gamla (81' Tymosiak), Nikitović, Irie - Pesir, Ropiejko (90+2' Hermann).

GKS:
Sabela - Farkas, Napierała, Kamiński (65' Kowalczyk), Sobotka - Pietroń, Cholerzyński, Kruczek (46' Chwalibogowski), Pitry, Wołkowicz (89' Toszek) - Rakels.

Żółte kartki:
Irie, Nikitović, Żukowski (Bogdanka) oraz Kruczek, Pietroń, Rakels (GKS).

Czerwona kartka:
Pietroń /75' za drugą żółtą/ (GKS).

Sędzia:
Marcin Szrek (Kielce).

Widzów:
1500.

Źródło artykułu: