Orest Lenczyk siedzi na bardzo, bardzo gorącym krześle. Już przed meczem z Koroną Kielce mówiło się, że w razie porażki może on pożegnać się z pracą trenera mistrzów Polski. Wrocławianie kielczan pokonali, ale uczynili to chyba w najgorszym stylu, w jakim mogli. Już bowiem od końcówki pierwszej połowy złocisto-krwiści grali w dziewiątkę, a zielono-biało-czerwoni prowadzili 2:0 po golach Mateusza Cetnarskiego. Arbiter odgwizdał bowiem dwa rzuty karne dla Śląska, a z boiska słusznie usunął dwóch zawodników drużyny Leszka Ojrzyńskiego. "Cetnar" pierwszą "jedenastkę" wykorzystał na raty, a drugą już pewnie. W drugiej połowie podopieczni Oresta Lenczyka - mimo przewagi liczebnej - nie potrafili jednak podwyższyć prowadzenia. Wielokrotnie zagrania piłkarzy Śląska były "nagradzane" solidną porcją gwizdów z trybun, a kibice wydawali się być bardzo poirytowani grą swoich ulubieńców. Styl zwycięstwa na pewno więc nie pomoże Lenczykowi w utrzymaniu stanowiska - tym bardziej, że jego zwolnienia we Wrocławiu chcą praktycznie wszyscy - od piłkarzy, przez członków klubu, a na samych przedstawicielach zarządu kończąc.
Jednym z tych, który najbardziej krytykuje aktualnego trenera Śląska jest Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta i wiceprzewodniczący klubowej rady nadzorczej. O nim Lenczyk rozmawiać jednak nie chce. - Proszę ze mną nie rozmawiać o panu Patalasie, czekam na pytania o meczu - powiedział "Oro Profesoro" po meczu z Koroną.
Szkoleniowiec odniósł się jednak do swojej niepewnej pozycji w drużynie WKS-u. - Klasę tych co zatrudniają poznaje się nie tylko jak są sukcesy, ale również jak zaczyna problem na przykład z wynikami czy z kompletowaniem drużyny. Jeżeli z różnych powodów sześciu piłkarzy opuściło Śląsk, z wiadomych powodów sześciu jest zawieszonych, to nie ma dwunastu zawodników. Grali z Koroną ci, którzy byli do dyspozycji. Chciałem podziękować kibicom. Stworzyli atmosferę taką, jaka kiedyś była na Oporowskiej - skomentował Lenczyk. Ci kibice przed meczem po raz pierwszy wygwizdali trenera Śląska.
Szkoleniowiec odniósł się także do transferów, gdzie jak mówił niedawno - nie on ściągał zawodników grających aktualnie w WKS-ie. - W momencie jak drużyna zdobyła mistrzostwo Polski, były zakusy na znaczne wzmocnienia zespołu. Wiadomo było, że posypała się obrona i trzeba będzie ściągnąć zawodników nie tylko na naszą ligę, ale na rozgrywki Ligi Europejskiej. Były propozycje piłkarzy z wyższej półki i byłem za tym, aby takich zawodników sprowadzić. Już wtedy jednym z nich był Tomek Jodłowiec. Fundusze na wzmocnienia drużyny były tak ograniczone, że zdecydowano się na piłkarzy za których nie trzeba płacić. Za Kowalczyka, Grodzickiego i Patejuka się nie zapłaciło. Pozostała sprawa kontraktów. W sytuacji w której w dalszym ciągu nie było mowy o tym, aby ściągać piłkarzy z wyższej półki, to pozostaliśmy na tym, co mieliśmy. Dowiedziałem się w klubie, że Grodzickiego chcą ściągnąć i pewna rozmowa była już odbyta. Wiem, że co najmniej od 1,5 roku za plecami się te rozmowy odbywają. Mając bryndzę z tyłu, tym bardziej stopera z drużyny wicemistrza Polski zaakceptowałem. Pozwoliłem sobie nawet powiedzieć, że to solidny obrońca. Kowalczyk gra na tyle dobrze, że gra do tej pory, a Grodzicki ma problemy ze stawem skokowym. To się ciągnie i nie można go przygotować na sto procent fizycznie - stwierdził Lenczyk.
Zwycięstwo z Koroną to jedno, ale pozycja Lenczyka w klubie to już zupełnie co innego. Trener wszędzie szuka jednak winnych. - Jeśli chodzi o atmosferę, bardziej mnie interesuje pogoda, bo wykonuję taki zawód, że codziennie jestem na dworze. Pan się podpiera mediami, być może również tymi, którzy przestali mieć decydujący wpływ na zespół. Milkli w sytuacjach, gdzie były zwycięstwa, a jak sobie dobrze przypominam to również dość nisko głowę chylili przed zawieszeniem medalu wicemistrza i mistrza Polski, jak i Superpucharu. Wiecie zapewne więcej ode mnie o atmosferze, bo macie zwyczaj podchodzić pod szatnię i podsłuchiwać, czekając na tych zawodników, co mniej grają i zawsze będą do mnie mieć pretensje, i czekać na to, aby trenera zmienić - mówił Lenczyk do dziennikarzy na konferencji prasowej.
W poniedziałek z urlopu wraca Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Zapewne niebawem będzie już jasne, jak potoczą się najbliższe losy Oresta Lenczyka. Niedzielne spotkanie z trybun stadionu we Wrocławiu oglądał jednak Franciszek Smuda. Czyżby to on miał zostać nowym trenerem Śląska? Jeszcze nie tak dawno temu "Franz" nie widział miejsca w kadrze dla piłkarzy drużyny z Wrocławia gdy ci byli jeszcze w wysokiej formie...