Ruszyły rozgrywki drugiej ligi, a Calisia Kalisz nie wiedziała gdzie będzie rozgrywać swoje mecze. Wielkopolanie zajęli 15. miejsce na koniec sezonu 2011/2012 i powinni występować szczebel niżej. Wycofanie się Ruchu Radzionków oraz nieprzyznanie licencji Czarnym Żagań sprawiło, iż kaliszanie powrócili w szeregi drugoligowców... już w trakcie kolejnych zmagań.
Misja tworzenia zespołu przypadła Sławomirowi Majakowi, który na razie wychodzi z opresji obronną ręką. W dotychczasowych trzech meczach zgromadził cztery punkty, a dorobek mógłby być bardziej okazały. W Turku Calisia straciła dwa "oczka" po strzale w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, a w Zdzieszowicach o porażce zadecydował gol samobójczy Marcina Dymkowskiego.
Wszystkie pojedynki grane były na wyjeździe, bowiem w Kaliszu czekano na finalizację budowy nowego obiektu. W rzeczywistości chodziło o zakończenie pierwszej z trybun, które powstają przy ulicy Łódzkiej. Nie wszystko wygląda jeszcze tak, jak powinno, ale nie przeszkodziło to niespełna tysiącowi fanów w obejrzeniu konfrontacji z Jarotą Jarocin.
Futboliści dostosowali się do atmosfery święta i zwyciężyli rywala 1:0 po pięknej bramce Patryka Klofik z rzutu wolnego. - Kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Nie mając klasycznego napastnika szukaliśmy sytuacji po stałym fragmencie gry i to się udało. Cieszy kolejny mecz na zero z tyłu. Cieszę się, że w końcu mogliśmy grać u siebie, a nasze wyniki będą przyciągały co najmniej taką ilość widzów jak teraz - relacjonował zadowolony kapitan gospodarzy, Łukasz Wiącek.
Sporo zastrzeżeń można było mieć do murawy stadionu. Ta zostanie wymieniona dopiero po kolejnym etapie modernizacji, który ma rozpocząć się wiosną 2013 roku i potrwać co najmniej sześć miesięcy. Wówczas powstanie równoległa trybuna, biegnąca wzdłuż linii boiska. Do tej pory piłkarze będą musieli radzić sobie na dość wyboistej nawierzchni. - Murawa była równa dla obu ekip. Po boisku biegało 22 zawodników i musieli sobie z tym radzić. Oczywiście, nie można było wymagać finezji zarówno od nas, jak i Jaroty - mówił po meczu trener Majak.
Sytuacja Calisii jest nadspodziewanie dobra. Kaliszanie plasują się na ósmym miejscu, czyli środku ligowej stawki, mając jeden mecz mniej od pozostałych ekip. Jednak przed trenerem Majakiem, jak i działaczami w grodzie nad Prosną jeszcze wiele pracy, aby zbudować zespół i obiekt na dobrym poziomie.