Zarząd Widzewa oddał się do dyspozycji akcjonariusza

Rada Nadzorcza RTS Widzew Łódź S.A. nie przyjęła budżetu na lata 2012/2013 złożonego przez Zarząd RTS Widzew Łódź S.A. W związku z tą decyzją Zarząd oddał się do dyspozycji akcjonariusza.

- Ze względu na decyzję Rady Nadzorczej Zarząd postanowił oddać się do dyspozycji Akcjonariusza Spółki. W obecnym otoczeniu Zarząd nie widzi możliwości zrównoważenia budżetu, czyli pokrycia kosztów przychodami. Radzie Nadzorczej przedstawiono zoptymalizowany budżet, który miał zapewnić odpowiedni poziom organizacyjny Klubu. W przeświadczeniu Zarządu dalsze obniżanie budżetu odbiłoby się negatywnie na poziomie sportowym drużyny. Z myślą o ratowaniu i rozwoju Klubu Właściciel zainwestował w Widzew już ponad 60 mln złotych. Zaangażował tak duże środki licząc również na zrozumienie i dobry klimat związany z budową silnej drużyny, inwestycję w nowy stadion oraz zaangażowanie środowiska lokalnego. Nie wycofał się w momencie kłopotów spowodowanych działaniami poprzedników. Na dziś właściciel nie ma zamiaru już angażować kolejnych środków. Jako Widzew cały czas borykamy się z infrastrukturą stadionową, co ma znaczenie m.in. w kontekście zaangażowania firm w nasz klub jak i przychodów z dnia meczu. Przedłużają się także rozmowy dotyczące przejęcia przez miasto naszego obiektu, które trwają już ponad rok. Jesteśmy zmuszeni stwierdzić po wielu rozmowach, że zwyczajnie odczuwamy ze strony miasta brak dobrej woli w rozwiązaniu sprawy. Miasto za to wspiera inne kluby w kontekście infrastruktury. Modernizuje obiekty za miejskie środki m.in. stadion przy Al. Unii, a w tym samym czasie Widzew musiał za własne pieniądze przystosowywać obiekt do rozgrywek ligowych zgodnie z wymogami licencyjnymi. Łącznie przez cały okres zainwestowano kilka milionów złotych nie licząc kosztów związanych z utrzymaniem obiektu oraz dodatkowego obciążania czynszem i podatkiem od nieruchomości w wysokości 700 tys. zł rocznie. Jednym słowem utrzymujemy miejski obiekt służący celom społecznym z prywatnych pieniędzy. Poza tym właściciel z własnych środków finansował szkolenie dzieci i młodzieży. Mówimy o przekazanych środkach na cele Fundacji w kwocie ponad miliona złotych. W tym samym czasie miasto wsparło szkolenie dzieci i młodzieży w Fundacji kwotą około 170 tys. złotych. Po tych przykładach jasno widać, że nikt z łódzkich włodarzy nie chce klubu Widzew w Łodzi. Ciągle jest przekonanie, że Sylwester Cacek dołoży do klubu własne prywatne środki. Rozumiemy kłopoty miasta w kontekście budżetu, ale nie ma usprawiedliwienia dla braku dobrej woli, zainteresowania dla Widzewa i nierównego traktowania klubów. Popieramy działania miasta wspierające rozwój klubów sportowych i rozumiemy konieczność inwestycji takich jak:. kupno i sprzedaż przez miasto akcji ŁKS-u, zainwestowania 2 mln zł w obecny stadion ŁKS-u, czy budowę za 208 mln zł hali wraz ze stadionem na historycznych terenach ŁKS. Dlatego też rozumiemy decyzję Akcjonariusza, ale nie widząc nadziei na odpowiednie traktowanie poważnych inwestorów, a także wsparcia klubu, bez czego nie da się zrównoważyć budżetu, a jednocześnie mając poczucie zapewnienia ciągłości bieżącej pracy Spółki byliśmy zmuszeni podjąć decyzję o oddaniu się do dyspozycji Akcjonariusza - mówi Paweł Młynarczyk, wiceprezes Zarządu.

- Na dzień dzisiejszy musimy konkurować w ekstraklasie z zespołami, które są szeroko dotowane z budżetów miast oraz spółek skarbu państwa. I tutaj pojawia się pytanie. Jak prywatny akcjonariusz ma konkurować z miastami i spółkami państwowymi, bez żadnego wsparcia ze strony środowiska lokalnego? Inne miasta mając drużynę w Ekstraklasie wspierają ją nie tylko finansowo, ale również poprzez poprawę infrastruktury stadionowej. Doskonale zdają sobie sprawę, że poprzez piłkę nożną, czyli najbardziej popularną dyscyplinę sportową można się skutecznie promować i jednocześnie realizować potrzeby społeczne - dodaje wiceprezes Zarządu RTS Widzew Łódź S.A.

- Oddzielnym tematem jest kwestia nowego stadionu. Jako klub wydaliśmy na dzień dzisiejszy ponad milion złotych na stworzenie koncepcji i określenie funkcjonalności nowego stadionu. Kto odda klubowi za taką inwestycję? Ostatnio miasto obcina z budżetu budowy stadionu 450 tys. zł, które miały być przeznaczone na ten cel i mówi że nic się nie stanie. Owszem może nic się nie stanie, ale czyim kosztem? Cały czas ze strony miasta właściciel był zapewniany, że budowa jest niezagrożona. Dziś docierają do nas informacje, że mamy grać na stadionie miejskim, a nowego stadionu Widzewa nie będzie. Nie chcemy wierzyć w te plotki, i mamy nadzieję, że miasto wykaże maksimum dobrej woli i zapewni zarówno nas, jak i wszystkich kibiców Widzewa, że nie jest taki scenariusz brany pod uwagę. Akcjonariusz podkreślał w przeszłości publicznie, że obawia się trybu PPP. Wygląda na to, że miasto po raz trzeci może wprowadzać nas w błąd w sprawie stadionu. Bo czym nazwać podpisanie umowy dzierżawy z Widzewem zapewniając jednocześnie, że powstanie równolegle duży stadion miejski, a później zmieniać te plany. Jak odebrać informacje podane 1,5 roku temu przez nowo wybrane władze o braku możliwości sprzedaży Klubowi gruntów pod budowę stadionu za 1 zł i brakiem realizacji poprzedniej uchwały Rady Miasta, nie informując jednocześnie o opinii zatrudnionego eksperta o możliwości sprzedaży gruntów na tych zasadach podmiotowi non profit. Naszym zdaniem wystarczyłoby w przeszłości i teraz wykazać tylko odrobinę dobrej woli i więcej efektywnego zaangażowania - podkreślił Paweł Młynarczyk.

Komentarze (2)
cornello ZG
4.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ku...wa czy w tym widzewie będzie kiedys normalnie??? co zaczna fajnie grać i robić wyniki to zawsze jakies gówno wyjdzie! 
avatar
Grek Zorba
4.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ciekawe co z tego wyniknie. Mam nadzieję że na piłkarzy Widzewa za bardzo to wszystko nie wpłynie i dalej będą robili swoje. Ligi myślę że nie wygrają, ale mogą wielu sporo krwi napsuć, a zwłas Czytaj całość