Niespełna dwa tygodnie miał nowy trener Ruchu Chorzów Jacek Zieliński na poznanie piłkarzy wicemistrzów Polski, którzy przegrali pierwsze trzy ligowe pojedynki i nie zdobyli w nich bramki. - Jeśli przegra się dwa mecze w pucharach, a potem trzy w lidze to na pewno takie coś siedzi w głowach. Podkreślę po raz kolejny, to nie jest kryzys tylko pewien marazm. Teraz przed meczem z Koroną sytuacja jest specyficzna. Przyjeżdża Korona. Jest dwóch rannych - obrazowo tłumaczył szkoleniowiec Niebieskich. - Przejrzałem wyniki badań, zespół jest dobrze przygotowany do sezonu. Dużo rozmawialiśmy. Czasu mieliśmy mało i na pewno jeszcze go potrzebujemy. Trzeb wygrać jeden, dwa mecze i wówczas ruszymy - zapowiedział były trener m.in. Lecha Poznań i Odry Wodzisław, który z pracą w T-Mobile Ekstraklasą żegnał się w marcu po porażce w... Kielcach. Przypomnijmy, że wówczas Zieliński prowadził Polonię Warszawa.
Szkoleniowiec Niebieskich zapowiedział, że nie zamierza zmieniać stylu gry zespołu. - Ruch powinien grać tak żeby zacząć wygrywać. Wszystko zależy od potencjału jaki się posiada. Ten zespół od dłuższego czasu grał ofensywną piłkę. Nie chcemy stracić tego charakteru. Chcemy wciąż być zespołem, który gra dobrze w ofensywie - stwierdził.
Jak wspomina nowy trener Ruchu swoje debiuty na trenerskich ławkach? - Bywało różnie. Były zwycięstwa, ale i porażki. W Grodzisku na przykład przegraliśmy z Ruchem 1:4. Wtedy wróciliśmy z Azerbejdżanu i część zespołu walczyła z zatruciem. Najbardziej pozostał mi w pamięci debiut w Warszawie i wygrana w... Kielcach 3:1 - powiedział na koniec Zieliński.