Jakub Wawrzyniak: W każdym z nas wrzało

Legia Warszawa przez gapiostwo w ostatnich minutach meczu z Górnikiem straciła dwa punkty. Po końcowym gwizdku sędziego obrońca stołecznej drużyny Jakub Wawrzyniak był daleki od optymizmu.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

- Trudno doszukiwać się pozytywów w sytuacji, w której w doliczonym czasie gry tracimy zwycięstwo. Trzeba przyznać, że styl, w jakim graliśmy ten mecz, nie był powalający. Poprzednie mecze pokazały, że potrafimy grać na naprawdę wysokim poziomie. W tym spotkaniu zagraliśmy zdecydowanie słabiej i być może faktycznie na to zwycięstwo nie zasłużyliśmy - ocenia Jakub Wawrzyniak, obrońca Legia Warszawa.

W opinii gracza warszawskiej drużyny, o stracie bramki w doliczonym czasie gry drugiej połowy nie zadecydował bynajmniej brak sił. - Zaważyła psychika. Zabrakło nam koncentracji. Chyba za wcześnie uwierzyliśmy, że ten mecz jest już dla nas wygrany. Musimy też mieć do siebie pretensje o to, że nie uzyskaliśmy w Zabrzu trafień. Jestem przekonany, że nawet tracąc w Zabrzu dwie bramki mogliśmy ten mecz wygrać. W drugiej połowie kilka razy wychodziliśmy z niezłą kontrą, ale brakowało ostatniego podania - analizuje gracz Wojskowych.

W drugiej odsłonie spotkania Legia oddała inicjatywę Górnikowi, co okazało się być niezbyt trafnym dla warszawian posunięciem. - W przerwie nasze założenia były takie, żeby oddać trochę miejsca Górnikowi i próbować szukać kolejnych bramek po kontrach. Mieliśmy na skrzydle szybkiego Kubę Koseckiego, który potrafił szarpnąć do przodu. Brakowało mu jednak wsparcia od chłopaków. Szkoda, że tego meczu nie wygraliśmy, bo teraz wszyscy piszą o tym, że straciliśmy zwycięstwo w ostatnich sekundach, a nie o kapitalnej bramce Dominika Furmana - bezradnie rozkłada ręce były gracz Panathinaikosu Ateny.

Po końcowym gwizdku sędziego atmosfera w szatni stołecznej drużyny było bardzo gorąco. - Nie krzyczeliśmy na siebie, każdy przeżywał tę końcówkę w środku. Po prostu w nas aż wrzało i czasami lepiej kilka słów przemilczeć i przemyśleć to co się stało, niż się na siebie wydzierać i szukać usprawiedliwień dla własnych błędów. Wszyscy daliśmy ciała i cały zespół nie stanął w tym meczu na wysokości zadania - posypuje głowę popiołem Wawrzyniak.

Ligowy szlagier z perspektywy trybun oglądał selekcjoner reprezentacji Polski Waldemar Fornalik. - Mam nadzieję, że selekcjoner w dalszym ciągu bierze mnie pod uwagę przy ustalaniu składu reprezentacji na kolejne mecze. Liczę na powołanie. W Legii jest też kilku innych chłopaków, którzy mogliby także otrzymać szansę, ale nie będę wcielał się w rolę selekcjonera. On wie najlepiej kto jest mu potrzebny - ucina etatowy lewy defensor biało-czerwonych.

Obrońca stołecznej drużyny nie szukał usprawiedliwień dla słabszej postawy Legii na placu budowy przy Roosevelta. - Nie rozumiem dlaczego były problemy z tym, żeby Górnik grał na własnym stadionie. Dla profesjonalnego zawodnika nie powinno być różnicy, czy gra przy pełnych trybunach, czy na stadionie w budowie. Ci, którzy szukają w tym usprawiedliwień są niepoważni. Wszyscy mamy tego świadomość, że jest to okres przejściowy. Sami zresztą przez to przechodziliśmy. Zamiast narzekać powinniśmy się cieszyć, że kolejna drużyna z ekstraklasy będzie niebawem miała piękny stadion - przekonuje 28-latek.

Przed podopiecznymi Jana Urbana derby stolicy z Polonią Warszawa. - Motywacji w derbach nigdy nam nie brakuje, a w tym wypadku będzie jej jeszcze więcej, bo po remisie w Zabrzu jesteśmy na siebie wściekli i możemy to załatwić tylko inkasując w meczu z Polonią trzy punkty. Dobrze, że mecz jest już w piątek, bo nie będziemy musieli długo tego brzemienia dźwigać - puentuje gracz drużyny z Łazienkowskiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×