Artur Długosz: Niektórzy piłkarze kończą karierę i słuch o nich ginie. Z tobą jest zupełnie inaczej - nie dość, że jesteś komentatorem w stacji Canal +, to jeszcze masz pomysł jak dalej działać w piłce nożnej, a przy okazji zrobić coś dla innych.
Remigiusz Jezierski:
- Jest taka nisza na rynku sportowym, że gdy ktoś ma ochotę potrenować z piłkarzem czy byłym zawodnikiem, to nie ma takiej możliwości. Chcę dla wszystkich chętnych zrealizować właśnie treningi z piłkarzem. Nie koniecznie muszą to być zajęcia cykliczne, może być trening jednorazowy. Od tego się zaczęło. Generalnie można powiedzieć, że mam również pomysł na stworzenie kilkudniowego zgrupowania z namiastką życia piłkarza. Jakby ktoś chciał się zamienić w zawodnika na kilka dni, to chcę w przyszłości organizować taki obóz przygotowawczy. Chodzi o to, aby zamknąć się na pewien czas i przeżyć ten okres dokładnie tak, jak robi to piłkarz przed najważniejszym meczem czy podczas jakiegoś turnieju.
Czyli ktoś do was przychodzi, mówi że chce poczuć się jak piłkarz, a ty go zabierasz powiedzmy na siedem dni i wprowadzasz reżim treningowy?
- Tak jest, dokładnie tak.
Zamierzasz szkolić tylko dorosłych, czy dzieci też? Dla przykładu ojciec, który będzie chciał wysłać swojego syna na zajęcia piłkarskie, ma na to szansę?
- Nie zamykam się na młodszych. Wiem, że dla dzieci jest to często atrakcją. Mocno skłaniam się jednak ku tym niespełnionym talentom rodziców, którzy chcą przeżyć wspólnie czas, pooglądać później mecze czy przejrzeć zapisy wideo, bo takie informacje jak się analizuje spotkania też bym chciał ludziom "sprzedać". W świetle takiej fachowej wiedzy chodzi też o to, aby poszerzyć wiedzę kibicowską - tak, aby ludziom łatwiej było rozumieć to, co się dzieje na boisku. Mam nadzieję, że też czasami doceniać również wysiłek piłkarzy.
Współpracujesz z Dariuszem Sztylką znanym z występów w Śląsku Wrocław. Planujecie jeszcze w przyszłości do tego interesu dołączyć kolejnych piłkarzy, może ze Śląska Wrocław? Im więcej trenerów, to chyba większe zainteresowanie?
- Tak, oczywiście więcej trenerów czy gwiazd podczas treningów mogłoby mieć dodatkowy smaczek. Jak najbardziej na to się nie zamykam. Jednocześnie Darek Sztylka z Krzyśkiem Wołczkiem rozpoczynają inicjatywę takich normalnych treningów piłkarskich dla dzieci. Oni w tym kierunku też mają ochotę pójść. Ja troszeczkę mniej, bo uważam, że jak miałbym szkolić, to być może pod egidą Akademii Śląska Wrocław. Tak naprawdę sądzę, że tak zawodowo, to będę pracował gdzieś ze starszymi.
Czyli ty nastawiasz się na współpracę ze starszymi osobami?
- Chodzi o troszeczkę starszą młodzież, bardziej zaawansowaną. Na tym znam się najbardziej. Chciałbym pokazać jak grać ciałem, jak współpracować z partnerem, gdzie są bolączki polskiego futbolu. Uważam, że szczególnie najmłodszymi adeptami futbolu bardziej powinni zająć się dobrzy wychowawcy i psychologowie, a nie zaawansowani piłkarsko trenerzy.
Nawet patrząc na orliki, to częściej można spotkać starszych panów z brzuszkiem kopiących sobie piłkę niż chłopaków w wieku 10-15 lat.
- Rzeczywiście tak jest i taka jest prawda. Jeśli ktoś chciałby, żeby treningi były zorganizowane, to my takie coś proponujemy. Wiadomo, że dorośli się potrafią zorganizować choćby w jakiegoś rodzaju rozgrywkach czy ligach. Jeśli jednak ktoś nawet sporadycznie, albo w formie jakiegoś prezentu, czy eventu firmowego, byłby chętny, to zapraszamy. Myślę, że teraz jest popyt na to, aby sportowo przeżywać imprezy integracyjne, a niekoniecznie tylko w rozgrywkowy sposób.
Skąd pomysł na nazwę "Agencja Sportowa AS 35"?
- Przyznam, że długo myślałem nad nazwą. W końcu wydedukowałem, że pobawimy się magię liczb. 35 to suma mojego numeru i "Sztyli" - jak rozpoczynaliśmy naszą przygodę w Śląsku. Ja miałem 10, a on 25. Co ciekawe, jak kończyliśmy to on miał 19, a ja 16. Tak wyszło nam, że 35 to liczba, która nas łączy. AS to bardziej skrót od Agencja Sportowa.
Z Agencją Sportową zamykacie się tylko na Dolny Śląsk czy jesteście otwarci na całą Polskę? Jak na przykład zadzwoni ktoś z Białegostoku, to ma szansę na zorganizowanie eventu?
- Tak, oczywiście. Jedną taką imprezę zrobiłem już w Krakowie. Firma wyszła z inicjatywą, znalazła obiekt, hotel, zebrała pracowników, a my przeprowadziliśmy turniej piłkarski z treningiem i meczem pokazowym. Zagraliśmy z moją drużyną w której tylko ja byłem byłym zawodowcem. Wszystkiemu towarzyszyła fajna zabawa. Do tej pory w sekretariacie tej firmy jest puszczany filmik z tego treningu, gdzie pracownicy amatorzy chodzą przez płotki, ćwiczą z gumami. Myślę, że wspominają to bardzo miło. Potrzebujemy jeszcze czasu i reklamy, aby to wyglądało jeszcze lepiej. Póki co jeśli nawet przyjdzie do mnie dziesięć osób, to ja się jak najbardziej nie załamuję. Nie robię tego tylko biznesowo, ale również z idei. Lubię być wśród ludzi, wśród kibiców. Chodzi o zabawę.
Próbujesz też sił w konferansjerce.
- Doświadczenia komentatorskie dały mi kopa w tą stronę, że postanowiłem spróbować. Były też zapytania w tym kierunku i zgodziłem się. Czuję się w tym w miarę dobrze, cieszę się rozmową z ludźmi.
Z racji sprawowanej funkcji komentatora sportowego oglądasz bardzo dużo spotkań naszej T-Mobile Ekstraklasie. Jak myślisz, jej poziom wzrasta? Jeszcze porównując to może do czasów, kiedy ty zawodowo występowałeś na piłkarskich boiskach?
- Nie sądzę, żeby było strasznie gorzej. Myślę, że jesteśmy świadkami pewnej przemiany i to jest fajne. Kluby wieloletnie mówienie o tym, żeby stawiać na młodych, przekładają w czyny. Chyba w Polsce stwierdzono, że mamy tę młodzież i na nią trzeba stawiać. Mam wrażenie, że jest to pokłosie tego, że w ostatnich latach był kryzys. Teraz chłopcy wrócili do piłki i jest w czym wybierać. Mam nadzieję, że takich nastoletnich zawodników będzie jeszcze więcej. Jest lepiej, a uważam, że będzie jeszcze lepiej i nie będziemy już ściągać trzeciego gatunku obcokrajowców.
Wypatrzyłeś już jakieś perełki w naszej lidze? Nie mówię już o Rafale Wolskim, ale o kimś, kto może nie grywa jeszcze pełnych meczów, ale widać, że ma potencjał?
- Takich zawodników jest dosyć sporo. Właściwie są nawet w każdym klubie. Jest Arkadiusz Milik, który już w tamtym sezonie dobrze w Górniku Zabrze zadebiutował. Bardzo mi się on podoba i widać jak szybko ten młody chłopak robi postępy dzięki temu, że dane mu było zagrać kilka meczów w minionym sezonie. W Legii Warszawa też to dobrze działa, gdzie Dominik Furman "wysadził" z pierwszego składu Janusza Gola. Jest naprawdę wielu fajnych młodych zawodników.
Choćby jeszcze ci z Widzewa Łódź.
- O właśnie, w Widzewie są reprezentanci Polski w młodzieżowych kategoriach wiekowych. W Polonii Warszawa jest też Adam Pazio. Kluby nie mają pieniędzy, wydaje się, że będą miały problemy, a tu się okazuje, że grają całkiem nieźle. Z tego należy się cieszyć. Myślę, że to będzie pozytywny kop. My wszyscy w Polsce chcemy stawiać na młodzież. Wydawajmy pieniądze na polskich chłopaków.
Więcej o Agencji Sportowej AS 35 można znaleźć TUTAJ.