GieKSa przed meczem z Flotą: Nic nie może wiecznie trwać!
GKS Katowice w ostatniej kolejce przegrał na własnym stadionie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. W środę śląska drużyna na boisku lidera ze Świnoujścia chce pokusić się o przerwanie passy Wyspiarzy.
Po porażce w meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza nastroje w szatni GKS Katowice były minorowe. - Niestety trzeba powiedzieć, że chłopaki z Termaliki pokazali nam, jak się gra w piłkę. W pierwszej połowie byliśmy bez "sztycha". Nie mieliśmy na boisku nic do powiedzenia - bezradnie rozkłada ręce Adrian Napierała, defensor katowickiej drużyny.
Odpowiedź na to pytanie spędza sen z powiek także innym graczom drużyny ze stolicy Górnego Śląska. - Nie wiem, co się z nami dzieje. Po raz kolejny przesypiamy kluczowe momenty meczu, a potem musimy gonić wynik. Często o utracie bramki decydują indywidualne błędy i dla nas jest to trudne doświadczenie. Tracimy bardzo głupie bramki i to powinno być dla nas niepokojące - przyznaje Kamil Cholerzyński, pomocnik GieKSy.
Przed drużyną Rafała Góraka arcytrudny wyjazd na wyspę Uznam, gdzie zmierzy się z liderem ze Świnoujścia. - Ta liga pokazuje, że wszędzie trzeba szukać punktów. Flota jest liderem i nie straciła jeszcze nawet bramki, ale przy mądrej grze i dobrym ustawieniu jesteśmy w stanie na każdym terenie zwyciężyć - przekonuje Napierała.
W Katowicach żywa jest wiara, że to właśnie GKS przerwie niesamowitą passę Wyspiarzy. - Znamy receptę na to, żeby z Flotą zapunktować. Musimy od początku zagrać bardziej agresywnie, prezentować na boisku dojrzalszy futbol. To będzie klucz do korzystnego rezultatu wywiezionego ze Świnoujścia. Ta liga jest specyficzna, bo nie dobrą grą, a agresją i determinacją naprawdę wiele w niej można zdziałać - argumentuje Cholerzyński.