- Mecz obfitował w walkę, dobrej gry zbyt wiele nie było. Sędzia podyktował dla nas rzuty karne i trzeba było strzelać. Jednego nie wykorzystaliśmy i to najlepszy dowód, że jedenastka nie jest jeszcze gwarantem gola - powiedział Rafał Boguski.
Wisła zawsze jest typowana jako jeden z głównych kandydatów do najwyższych laurów, tymczasem zarówno w T-Mobile Ekstraklasie, jak i w Pucharze Polski podopieczni Michała Probierza grają bardzo słabo, bez stylu. - Zdaję sobie sprawę, że nie wygląda to super, zwycięstwa są wymęczone. Pamiętajmy jednak, że tylko one się liczą. Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o okolicznościach - zaznaczył.
Niepokojący dla krakowian jest fakt, że nawet w starciu z I-ligową Wartą bronili się momentami rozpaczliwie, a skromną wygraną w dużej mierze zawdzięczają Tomaszowi Wajdzie. - Można tak na to spojrzeć, ale z drugiej strony jak zakończyłby się pojedynek w Szczecinie, gdyby arbiter nie popełnił błędów na naszą niekorzyść? Życie jest przewrotne, na pomyłkach sędziowskich raz zyskujesz, innym razem tracisz. Trzeba oddać Warcie, że grała ambitnie i dążyła do zwycięstwa, na szczęście awans pojechał do Krakowa - stwierdził Boguski.
Biała Gwiazda zawodzi i jest bardzo daleka od formy, do której przyzwyczaiła kibiców kiedyś, gdy seryjnie zdobywała mistrzostwo Polski. - Zdaję sobie sprawę, że fani chcieliby oglądać dobre spotkania w naszym wykonaniu. Jednak zanotowaliśmy ostatnio kilka porażek i musimy się cieszyć z każdego wygranego meczu. Styl natomiast jest daleki od ideału i na pewno będziemy nad nim pracować - zakończył.