- Jeśli ja wygram wybory, to nie będę pobierał pensji z PZPN. Bo dla mnie bycie prezesem to misja, a nie skok na kasę. Pieniądze to ja zarabiam gdzie indziej. Owszem, może wydam dwa razy więcej niż Lato na przykład na dyskusje z mediami o polskiej piłce czy na inne projekty, ale do mojej kieszeni nic nie trafi - powiedział Boniek w rozmowie z Super Expressem.
Już teraz mówi się, że wybory na prezesa PZPN to walka Romana Koseckiego ze Zbigniewem Bońkiem. Ten pierwszy zebrał aż 35 głosów poparcia. - Ja miałem bodaj 27, mogłem mieć więcej, ale na tym etapie nie było mi to potrzebne. Natomiast co do "Kosy", pamiętajmy, że za nim stoi potężna siła - partia rządząca, więc na pewno będzie trudnym rywalem - stwierdził były gracz Juventusu Turyn.
Cała rozmowa w Super Expressie.