Zbigniew Boniek udzielił wywiadu Super Expressowi, w którym stwierdził, że może sprzeczać się z kandydatami na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale nie z ich "pieskami". Czy te słowa zabolały Cezarego Kucharskiego? - Nie zabolały, bo nie czuję się ich adresatem. Używając takich określeń, Boniek wyraził się pogardliwie o tych, którzy poparli Romana Koseckiego. A było w tym gronie wiele klubów Ekstraklasy, I ligi i działaczy wojewódzkich związków. Takie określenia pod adresem tych ludzi są krzywdzące i pokazują stosunek Bońka do naszej piłki - powiedział w wywiadzie dla Super Expressu Kucharski.
Były reprezentant Polski uważa, że Boniek nie ma prawa kandydować na prezesa PZPN. - Statut PZPN mówi, że trzeba w Polsce mieszkać, a nie być zameldowanym. I moim zdaniem Boniek tego warunku nie spełnia. Centrum życiowe Bońka to Włochy i każdy to wie - dodał Kucharski.
Były zawodnik Legii Warszawa i reprezentacji Polski uważa, że najlepszym kandydatem na prezesa PZPN jest Roman Kosecki. Jak odpowiada na zarzuty, że będzie to oddanie władzy politykom? - Tak mówią jego przeciwnicy. Roman ma czystą kartę i jest jedynym kandydatem, który nie zarządzał jeszcze związkiem. Trzeba spojrzeć inaczej na styk polityki i sportu. UEFA pokazała, jak wykorzystuje się politykę do rozwoju futbolu. Przecież Berlusconi był premierem Włoch, a równocześnie właścicielem Milanu, którym się wszyscy zachwycali. I nikomu to nie przeszkadzało... A w transparentnej Finlandii prezesem związku był lider partii. Naszej piłce pomaga wielu polityków: prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, radnych. Ich decyzje o finansowaniu tysięcy klubów w Polsce to podstawa egzystencji naszego futbolu. Uważam, że środowisko piłkarskie robi sobie krzywdę, mówiąc, że futbol powinien być z daleka od polityki - wyjaśnił Kucharski.
Cały wywiad w Super Expressie.