Zieliński potwierdza: Mieliśmy dołek

W meczu Ruchu z PGE GKS piłkarze Niebieskich nie wyglądali zbyt dobrze pod względem fizycznym. Po spotkaniu Jacek Zieliński potwierdził to, co widzieli wszyscy, a następnie... podziękował piłkarzom.

Przed meczem Ruchu z PGE GKS  słychać było wyliczania niektórych ile to goli Niebiescy strzelą Brunatnym. Skończyło się na szczęśliwym 2:1, co po spotkaniu chwalił trener Jacek Zieliński. - Przyznam, że mieliśmy pewien dołek fizyczny. Nie wyglądaliśmy tak dobrze jak w ostatnich meczach. Musimy wszystko zanalizować. Tym bardziej gratulacje dla chłopaków, że taki mecz potrafili wygrać. Bo nie sztuką jest lać kogoś 5:0 w momencie, gdy się wszystko układa. Sztuką jest grać przeciętnie, mieć trochę szczęścia i wygrać mecz. To też buduje zespół - stwierdził trener 14-krotnych mistrzów Polski.

Odkąd szkoleniowiec objął zespół wicemistrzów Polski, chorzowianie jeden mecz w ekstraklasie zremisowali, a trzy kolejne wygrali. - Tak jak przypuszczałem spotkanie z GKS było bardzo trudne. Bełchatów naprawdę gra dobrą piłkę - chwalił rywali Zieliński. - Chyba tylko oni wiedzą, dlaczego mają zaledwie jeden punkt po siedmiu meczach - dziwił się trener.

Szkoleniowiec Niebieskich cieszył się, że jego zespołowi kolejny raz udało się zmobilizować i mimo straty gola zejść z placu gry z pełną pulą. W piątek chorzowianie po raz pierwszy w sezonie otwarli wynik gry, ale niewiele brakowało, aby spotkania nie wygrali. - Po raz kolejny w pewien sposób przyszło nam odrabiać straty. Na pewno ten mecz trzeba przeanalizować, bo nie był w naszym wykonaniu tak dobry jak choćby poprzednie, gdzie przypomnę drugą połowę z Lubinem, czy pucharowy z Koroną i ostatnie spotkanie z Podbeskidziem. Mamy na to dwa tygodnie czasu - zakończył były trener m.in. Lecha Poznań i Polonii Warszawa.

Komentarze (1)
avatar
Grek Zorba
6.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
teraz mają dwa tygodnie żeby dojść do siebie. A dziwne z tym kryzysem. OStatnio Ruch zagrał w sześć dni trzy mecze i wszystkie wygrał, z czego jeden (ten środkowy) kończył dogrywką. I od dziwo Czytaj całość