- Przede wszystkim wynik 7:1 to rzadko spotykany rezultat we współczesnym futbolu. Bardzo cieszymy się z wygranej i kolejnych trzech punktów w tabeli. W pierwszej połowie - delikatnie mówiąc - graliśmy przeciętnie, czego rezultatem był podyktowany rzut karny dla gospodarzy. Niestety, sędzia w kolejnym spotkaniu nie ułatwia nam życia na boisku. Na szczęście pokazaliśmy, że mamy "serducho" do gry, gramy tylko o zwycięstwo i nic nas nie powstrzyma w osiągnięciu celu - powiedział o mecz z ŁKS Łódź Sebastian Zalepa, obrońca Floty Świnoujście.
Pierwsza połowa sobotniego spotkania była wyrównana i obie drużyny stworzyły sobie po kilka dogodnych sytuacji. Jednak w drugiej odsłonie to goście zdominowali łodzian i nie pozwolili dojść im do głosu. Co takiego wydarzyło się w przerwie meczu, że Wyspiarze zmienili swoje oblicze? - Po prostu w przerwie na spokojnie przeanalizowaliśmy to, co działo się w pierwszej połowie na boisku. Trener najpierw wskazał nam błędy, które popełniamy na boisku, a następnie udzielił kilku wskazówek. Myślę, że efekty tego było widać po przerwie - przyznał gracz lidera pierwszej ligi.
Zwycięstwo 7:1 robi spore wrażenie, lecz patrząc na ilość sytuacji do których dochodzili gracze Floty, to w sobotnim mecz powinni zdobyć większą ilość bramek. - Oczywiście, że gdyby wpadło 10 bramek, to byśmy nie narzekali. Myślę, że trzeba szanować to, co jest, ponieważ w innych meczach możemy już nie mieć tylu dogodnych okazji. Zwycięstwo 7:1 budzi respekt - mówił.
Trzy dobre sytuacje do zdobycia gola miał 22-letni defensor i po jednej z nich udało mu się wpisać na listę strzelców. Czy mimo zdobycia tej bramki, nie czuje on niedosytu, że nie strzelił więcej goli? - Oczywiście, że czuję niedosyt. Każdy zawodnik chciałby w każdym spotkaniu strzelać po kilka bramek, tym bardziej stoper. Bardzo cieszę się, że w końcu przełamałem się w tej rundzie i – poza meczem z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski – znów wpisałem się na listę strzelców. Mam nadzieję, że ta bramka pomoże mi się przełamać i znów odpalę - powiedział.
Rosły obrońca pochodzi z Łodzi i od dziecka kibicuje drugiej z łódzkich drużyn, Widzewowi. Czy przez swoją sympatię do czerwono-biało-czerwonych barw miał większą motywację do gry z ŁKS-em? - Motywację miałem ogromną. Od zawsze marzyłem, żeby strzelić bramkę ŁKS-owi. Pochodzę z Chojen, gdzie Widzew był zawsze na pierwszym miejscu. Ja również kontynuuję tę tradycję jako prawdziwy widzewiak - mówił gracz Floty.
Po bramce zawodnik Floty zebrał dużo pochwał i gratulacji, a większość z nich była od... kibiców Widzewa. - Nie będę ukrywał, że już przed samym spotkaniem otrzymałem wiele wiadomości od znajomych, którzy trzymali za mnie kciuki w tym spotkaniu. Po meczu to już po prostu telefon się urywał (śmiech). Bardzo się cieszę z tej bramki, tym bardziej, że strzeliłem ją na terenie ŁKS. Mam nadzieję, że tą bramką sprawiłem wielu kibicom w Łodzi wiele radości. Samą bramkę dedykuję mojej dziewczynie Dominice, która zawsze mnie wspiera i we mnie wierzy - powiedział z uśmiechem.
Po 11. kolejkach pierwszej ligi, Flota Świnoujście znajduje się na czele tabeli, bez ani jednej porażki. Co jest kluczem do wysokiej formy Wyspiarzy i jak długo uda im się ją utrzymać? - Myślę, że to zasługa zarówno sztabu szkoleniowego jak i samych piłkarzy. Na treningu wygląda to naprawdę profesjonalnie. Podejście i zaangażowanie zarówno trenerów jak i nas zawodników może imponować. Nie ma u nas żadnych gwiazd w zespole. Każdy z nas wie co ma robić na boisku i to procentuje. Omijają nas przede wszystkim kontuzje, a to jest bolączka innych zespołów. Poza tym panuje świetna atmosfera w szatni, a wyniki tylko nas uświadamiają w jakim kierunku powinniśmy podążać - zakończył.