- To już ostateczna kadra? - pyta nas zdziwiony Załuska. - Trener Dawidziuk był na moim ostatnim meczu i powiedział, że jestem pod stałą obserwacją. Teraz od pana słyszę oficjalną informację o powołaniu. Na pewno jestem bardzo szczęśliwy i optymistycznie patrzę w przyszłość - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Obecność Załuski wśród powołanych na najbliższe mecze kadry to spora niespodzianka. Ale po tym, jak zawieszony został Boruc, a Kuszczak nie mógł się pogodzić z ławką rezerwowych, należało spodziewać się zmian. - Na zgrupowanie nie jadę jako następca Boruca, bo zapewne w jego miejsce między słupki wskoczy Łukasz Fabiański. Po prostu jestem w dobrej formie, sztab szkoleniowy to dostrzegł i zobaczymy, jak będzie to wyglądało na treningach. Sądzę, że zawieszenie Artura nie miało wpływu na moje powołanie - twierdzi.
Załuska po decyzji Leo Beenhakkera nie próbował ukrywać swojego zaskoczenia. - To na pewno wspaniała wiadomość. Na zgrupowanie pojadę bez żadnych kompleksów. Wiem, że nie mam nic do stracenia - zapowiada 26-latek.
Co zadecydowało o tym, że były zawodnik Kolportera Korony Kielce otrzymał szansę? Zapewne ostatnie występy w lidze szkockiej. Łukasz w tym sezonie spisuje się bardzo poprawnie, a w minionej kolejce - gdy mecz oglądał trener Dawidziuk - obronił rzut karny i miał kilka dobrych interwencji. - Chyba wypadłem nieźle - uśmiecha się Załuska.
Dla 26-latka to pierwsze powołanie do reprezentacji Polski. Jak sam mówi, na zgrupowanie uda się z wielkimi nadziejami. - Zamierzam pokazać się z jak najlepszej strony i na dłużej zagościć w kadrze - kończy.