Jacek Zieliński: Igraliśmy z ogniem

Ruch Chorzów po zaciętym meczu przegrał przy Konwiktorskiej z Polonią Warszawa. Zdaniem trenera Jacka Zielińskiego Niebiescy oddali punkty na własne życzenie.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Goście w meczu z Polonią objęli prowadzenie po wzorowej akcji wykończonej przez Arkadiusza Piecha. Później koncert nieudolności dała jednak chorzowska defensywa, której członkowie raz po raz doprowadzali do groźnych sytuacji pod bramką Michala Peskovicia. Poloniści z błędów rywali skorzystali dwukrotnie - najpierw po wybiciu piłki przez Mariusza Pawełka między obrońcami znalazł się Władimir Dwaliszwili, a następnie po zamieszaniu w polu karnym do siatki trafił Tomasz Brzyski.

- Przegraliśmy mecz, który mógł się różnie zakończyć, wiele się tu mogło wydarzyć - nie ma wątpliwości trener Zieliński. Jego podopieczni dopuścili do szeregu groźnych sytuacji pod własną bramką, sami też mieli jednak swoje szanse. - Popełniliśmy dwa wielbłądy w defensywie i byliśmy niezbyt skuteczni. Zwłaszcza po przerwie mieliśmy mecz pod kontrolą, wzorem poprzednich spotkań igraliśmy jednak z ogniem. Mówiłem chłopakom, że nasza seria się kiedyś skończy, no i się skończyła - mówi szkoleniowiec Niebieskich.

Jego zespół w czterech z pięciu ostatnich meczów jako pierwszy tracił bramkę i musiał gonić wynik. W starciu z Koroną zaowocowało to remisem, Zagłębie oraz Podbeskidzie chorzowianie pokonali, Czarnych Koszul Ruch doścignąć już jednak nie zdołał. - Jeśli będziemy dalej grać tak, jak długimi fragmentami pierwszej połowy, to w przyszłości będzie naprawdę dobrze - podkreśla jednak Zieliński.

Niebiescy od piętnastej minuty musieli sobie radzić bez Arkadiusza Piecha, który wcześniej wpisał się na listę w piątym ligowym meczu z rzędu. Zdaniem trenera Ruchu jego zespół mógł przy Konwiktorskiej wygrać jednak nawet i bez swojego najlepszego strzelca. - Gdy schodził z boiska prowadziliśmy i po chwili, grając w dziesiątkę, mieliśmy okazję na kolejną bramkę - podkreśla doświadczony szkoleniowiec.

Zastępujący Piecha Andrzej Niedzielan mógł nawet przesądzić o remisie, w drugiej części meczu mając przed sobą tylko Mariusza Pawełka chybił jednak okrutnie. - Dał dobrą zmianę, grał poprawnie, a  jego ocenę obniżają jedynie niewykorzystane sytuacje - zastrzega jednak Zieliński.

Dla szkoleniowca Ruchu niedzielny mecz miał wymiar wyjątkowy, żaden trener nie pracował bowiem w Polonii za kadencji Józefa Wojciechowskiego tak długo, jak on. - Nie powiem, że nie czułem ukłucia, kiedy tu dotarliśmy, bo Polonię darzę sentymentem. Spędziłem przy Konwiktorskiej kawał czasu i choć moje rozstanie było mało przyjemne i nie było Wersalu, to opuściłem to miejsce z podniesionym czołem - mówi trener Niebieskich.

Chorzowianie doznali pierwszej porażki od siedmiu tygodni i w tabeli po ośmiu seriach spotkań zajmują dziesiątą lokatę. W najbliższej kolejce Ruch na własnym stadionie zmierzy się z Górnikiem Zabrze i nie będzie faworytem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×