Piątkowe walne zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze PZPN przyniosło kilka rewolucyjnych zmian. Stery w piłkarskiej centrali przejął uważany za głównego reformatora Zbigniew Boniek, a w składzie zarządu znalazło się kilku innych byłych piłkarzy, którzy wespół z "Zibim" mogą odmienić oblicze polskiego futbolu.
- Wynik wyborów robi bardzo dobrze dla odbudowy wizerunku PZPN. Tercet Zbigniew Boniek, Roman Kosecki i Marek Koźmiński, to ludzie, którzy świetnie radzili sobie na boisku i myślę, że równie dobrze poradzą sobie z kierowaniem związkiem - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Michał Listkiewicz, były prezes PZPN.
Były sternik piłkarskiej centrali nie ukrywa, że nowy zarząd czeka tytaniczna praca, by polska piłka zaczęła równać do Europy. - Praca związku to bardzo złożona materia. Jeżeli będziemy ją oceniać wyłącznie przez wyniki reprezentacji, to ciężko będzie równać się z Hiszpanią, Włochami czy Niemcami. Widzę jednak przed tymi ludźmi ogromne zadania natury organizacyjnej i to powinno stać się dla nich priorytetem - podkreśla "Listek".
Boniek pełnił już funkcję wiceprezesa PZPN za czasów panowania przy Miodowej Listkiewicza. - Razem udało nam się pewne rzeczy ustawić. Z niczego dokonaliśmy rewolucji, bo polska piłka zaczęła pojawiać się w telewizji, a prawa telewizyjne były naprawdę łakomym kąskiem dla poszczególnych stacji. Przez ostatnich dziesięć lat Zbyszek Boniek nauczył się na pewno wiele i dziś będzie zarządzał związkiem jak sprawny menadżer, a takiego człowieka było nam potrzeba - przekonuje nasz rozmówca.
Przed czterema laty nowy prezes związku musiał ulec w finalnej rozgrywce Grzegorzowi Lato. - Wtedy "Zibi" popełnił kilka błędów przy prowadzeniu kampanii wyborczej i stąd przegrał na ostatniej prostej. Teraz wyciągnął z tego wnioski. Przez ostatnie tygodnie rozmawiał z setkami ludzi, których udało mu się przekonać do swojej filozofii i wizji zmian w związku, czego owocem jest wynik wyborów - ocenia jeden z najlepszych w historii polskich sędziów.
- Ostatnie cztery lata nie były dla PZPN takie, jakimi powinny być. Oczywiście kilka sukcesów, zwłaszcza na szczeblu pracy z młodzieżą udało się osiągnąć. Media to jednak przemilczały, bo zawsze lepiej sprzedaje się ta "czarna" strona związku. Zbyszek Boniek jest człowiekiem, którego media kochają, a on sam potrafi działać dobrze dla PR-u związku. Mam nadzieję, że przez te cztery lata ludzie przekonają się, że PZPN nie jest taki straszny, jakim go malują - dodaje Listkiewicz.
Nowy zarząd PZPN zdaniem naszego eksperta powinien skupić się nie tylko na sukcesie reprezentacji Polski, ale wszystkich polskich zespołów. - Sukcesów drużyn młodzieżowych nam nie brakuje, czego przykładem jest brązowy medal mistrzostw Europy, jaki w maju zdobyła drużyna U-17. W ogóle jeżeli chodzi o kadencję byłego prezesa, to z pracą z młodzieżą nie było tak źle. Myślę, że wszyscy mają świadomość, że to jest nasza przyszłość i od tych chłopców zależeć będzie za kilka lat wizerunek polskiego futbolu - argumentuje 59-latek.
Pomocy związku potrzebuje także piłka klubowa. - Zbyszek Boniek był w zarządzie Widzewa Łódź i wie jak taka praca wygląda. Dzięki temu zna też dobrze problemy polskich klubów i jest szansa, że będzie w stanie im zaradzić. Myślę, że w pierwszej kolejności o zmiany prosi się przekazanie pracy z młodzieżą klubom, a nie ośrodkom centralnym. Członkiem zarządu został też Bogusław Bischoff, szef Ekstraklasy S.A., co sprawia, że potencjał nowego zarządu PZPN jest nieporównywalny z tym, co było przez ostatnie cztery lata, a nawet za moich czasów. Nie zawsze jednak skład świetnych piłkarzy wygrywa. Potrzeba jeszcze strategii i specjalnej taktyki. Wierzę, że im tego nie zabraknie - puentuje ekspert portalu SportoweFakty.pl.