Koźmiński dla SportoweFakty.pl: Rewolucji nie będzie

Marek Koźmiński został w piątek wybrany wiceprezesem PZPN ds. zagranicznych. Nowe rozdanie w piłkarskiej centrali zapaliło w sercach kibiców nadzieje na rewolucyjne zamiany w polskiej piłce.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Po latach niebytu w polskim futbolu Marek Koźmiński wrócił w wielkim stylu i został z miejsca mianowany jednym z reformatorów PZPN. Były zawodnik m.in. Udinese Calcio, Brescii Calcio i PAOK-u Saloniki zapewnia, że nowy zarząd podoła wyzwaniu. - Po wyborach nastał czas euforii, bo nie spodziewaliśmy się, że zwycięstwo przyjdzie nam tak łatwo. Teraz zeszliśmy już jednak na ziemię i od poniedziałku zabieramy się do ciężkiej pracy - zapewnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wiceprezes PZPN ds. zagranicznych.

- Dostaliśmy duży kredyt zaufania i teraz musimy nasze plany wcielić w życie. Wielu ludzi uwierzyło, że ten zarząd jest w stanie dokonać zmian w polskiej piłce i my musimy wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. Nie będziemy na pewno zasypiać gruszek w popiele i z miejsca rozpoczniemy pracę u podstaw, bo to najbardziej kuleje - dodaje nasz rozmówca.

Dla byłego reprezentanta Polski stanowisko, jakie będzie sprawował jest na razie wielką niewiadomą. - Dopiero na spotkaniu z prezesem Bońkiem poznam zakres swoich obowiązków. Wydaje mi się, że sama nazwa sugeruje, że będzie do mnie należeć utrzymywanie kontaktu z innymi federacjami, z UEFA i FIFA. Zapewne otrzymam też część działań koordynacyjnych przy organizacji pracy poszczególnych reprezentacji, bo to także zalicza się do działki szeroko pojętej polityki zagranicznej - argumentuje Koźmiński.

Przez ostatnich dziesięć lat o Koźmińskim-juniorze w Polsce było cicho. W 2002 roku zagrał on z reprezentacją Polski na mundialu w Korei i Japonii, a potem krótko był właścicielem Górnika Zabrze. Następnie słuch o nim zaginął. - Zajmowałem się przez ten czas swoim biznesem i byłem aktywny na tym szczeblu. Nie zmieniało to jednak faktu, że przez cały ten czas byłem aktywnie zaangażowany w to, co działo się w polskim futbolu, ale głównie z punktu widzenia obserwatora. Z wszelkimi informacjami byłem jednak na bieżąco, stąd nie jestem totalnym "świeżakiem" - mówi ze śmiechem wiceszef piłkarskiej centrali.

Decyzja o starcie w wyborach przyszła mu łatwo. - Sam zdecydowałem się startować do zarządu i nie trzeba mnie było jakoś specjalnie do tego namawiać. Nie można się bać wyzwań. Każdy człowiek ich przez całe życie szuka i ja swoje znalazłem. Mam świadomość, że za wszystkie niepowodzenia zawsze obrywa zarząd, ale dziś o tym nie myślę. Dopiero zabieramy się do pracy, a z jej efektów opinia publiczna nas rozliczy. Gdybyśmy się tego rozliczenia bali, to lepiej byłoby w ogóle nie wychodzić z domu, a przy takiej pogodzie, jaka ostatnio u nas panuje, to jeszcze przykryć się kołdrą po same uszy - przekonuje "Koza".

Koźmiński nie jest zwolennikiem "kruszenia" betonu. - Mówi się o nas, że jesteśmy ludźmi, którzy usunęli ze związku rdzennych działaczy. Nie nazwałbym tak tego. Raczej ich zastąpiliśmy, bo kredyt zaufania otrzymaliśmy także od nich samych. My dziś musimy czerpać z ich doświadczeń, wdrażając przy tym swoje pomysły. Będziemy działać na bazie podstaw, które stworzone już na pewno są - wyjaśnia wiceprezes PZPN.

- Wyzwania, jakie się nam stawia nie dotyczą jednego czy drugiego stanowiska, a całej struktury PZPN. Rozpoczynamy działania doraźne, a najszybciej co możemy zrobić, to popracować nad poprawą wizerunku związku. Wiadomo, że dzisiaj PZPN kojarzy się ze wszystkim co najgorsze i trzeba to przekonanie wśród kibiców i pasjonatów futbolu zmienić - podkreśla świetny przed laty defensor.

Nowy zarząd zamierza postawić też nad polepszeniem pracy z młodzieżą. - Trzeba popracować nad wdrażaniem nowych struktur szkoleniowych i ujednoliceniem już powstałych. To wszystko wyzwania dla wiceprezesa ds. szkolenia, ale cały zarząd będzie z efektów jego pracy rozliczany. Na pierwszym zebraniu zarządu zapadną wiążące dla nas decyzje i wtedy zaczniemy mówić jednym głosem dla dobra polskiej piłki - zapowiada 45-krotny reprezentant Polski.

Mimo oczekiwań części fanów rewolucji w piłkarskiej centrali jednak nie będzie. - Na pewno nie będziemy podejmować działań mających na celu wywrócić związek do góry nogami. Fakt, że ktoś współpracował z poprzednim zarządem np. na posadzie selekcjonera drużyny młodzieżowej absolutnie z góry go w naszych oczach nie przekreśla. Nie mamy gorących głów i będziemy zmian dokonywać systematycznie, ale stopniowo. Nie będziemy rozwalać wszystkiego co odziedziczyliśmy, tylko dlatego, że to kojarzy się z działaniami poprzedniego związku. Metodą małych kroków będziemy czynić związek strukturą, która dla polskich kibiców kojarzyć będzie się z sukcesem, a taki jest nasz cel - puentuje Marek Koźmiński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×