Ekipa Piotra Mandrysza punktowała w roli gospodarza w każdym z siedmiu ostatnich meczów (w sumie zdobyła w tym okresie 15 "oczek"), a dzięki zwycięstwu z Pasami wskoczyła na 4. miejsce w tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy i do miejsca premiowanego awansem traci w tej chwili już tylko trzy punkty.
W sobotę w Jaworznie krakowianie jak to mają w zwyczaju, od pierwszego gwizdka posiadali inicjatywę, kreowali grę, ale mieli trudności z wypracowaniem sobie sytuacji podbramkowych. Standardowo również szybko przeszli do uderzeń sprzed pola karnego, po których w tym sezonie zdobyli już kilka goli. W 11. minucie na taki z linii pola karnego zdecydował się Sławomir Szeliga, ale Piotr Misztal pewnie zbił piłkę poza światło swojej bramki. W odpowiedzi soczyście z 30 metrów uderzył Mateusz Bukowiec, ale i Krzysztof Pilarz stanął na wysokości zadania.
W pierwszej połowie gra toczyła się zdecydowanie pod dyktando Cracovii i tylko dzięki Misztalowi tyszanie schodzili na przerwę bez straty bramki. Golkiper GKS-u w końcowych minutach pierwszej odsłony spotkania w świetnym stylu obronił mocne strzały Vladimira Boljevicia zza pola karnego. Tuż po przerwie znów okazał się lepszy od czarnogórskiego napastnika Pasów, wychodząc obronną ręką z sytuacji sam na sam.
W 53. minucie natomiast wydarzyło się to, na co wcześniej w ogóle się nie zanosiło: po centrze Piotra Rockiego z rzutu rożnego pozostawiony bez opieki na linii pola bramkowego Marcin Folc głową skierował piłkę do bramki gości, dając GKS-owi niespodziewane prowadzenie. Napastnik tyszan ze swojego 7. trafienia w sezonie cieszył się wraz z wyimaginowanymi kibicami, co było jego odpowiedzią na decyzję Komisji Dyscyplinarnej PZPN o zamknięciu dla kibiców tego spotkania.
Pasy rzuciły się do odrabiania straty, ale na kilkanaście najbliższych minut zagrozili rywalom tylko po silnym strzale Roka Strausa z 25 metrów, z którym Misztal jednak nie miał problemów. Od 71. do 75 minuty golkiper GKS-u potwierdził dyspozycję aż trzykrotnie: najpierw ściągnął piłkę z nogi Mateuszowi Żytkce po płaskim dośrodkowaniu Aleksandra Suworowa z lewej strony, później obronił strzał Damiana Dąbrowskiego z linii pola karnego i wreszcie instynktownie zatrzymał na linii bramkowej piłkę odbitą od Boljevicia po centrze Suworowa z rzutu rożnego.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Pasach. W 76. minucie Rocki sprytnie wywalczył rzut wolny niemal na linii bocznej pola karnego gości i sam dośrodkował ostro przed bramkę Cracovii, a piłkarze Wojciecha Stawowego powielili stare błędy, pozostawiając bez krycia tym razem Macieja Mańkę, który z pięciu metrów głową pokonał Pilarza. Gości nie było stać już na żadną odpowiedź.
GKS Tychy - Cracovia 2:0 (0:0)
1:0 - Folc 53'
2:0 - Mańka 76'
Składy:
GKS: Misztal - Mańka, Kopczyk, Balul, Mączyński - Rocki, Kupczak, Babiarz (62' Wawoczny), Bukowiec (69' Zunić), Chomiuk - Folc (79' Małkowski).
Cracovia: Pilarz - Struna, Żytko, Kosanović, Marciniak - Dąbrowski, Szeliga (55' Budziński), Straus - Bernhardt (61' Suworow), Boljević, Dudzic (71' Zejdler).
Żółte kartki: Kupczak, Babiarz, Bukowiec (GKS) oraz Struna, Szeliga, Straus, Dąbrowski (Cracovia).
Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).
Widzów: 0.