Łukasz Madej: W czerwcu może się okazać, że ten punkt będzie na wagę złota

GKS Bełchatów po raz pierwszy w obecnym sezonie T-Mobile Ekstraklasy nie przegrał wyjazdowego meczu. Brunatni w piątek wywalczyli punkt w Białymstoku, a mogli nawet wygrać.

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Drużyna prowadzona przez trenera Michała Probierza do przerwy niespodziewanie prowadziła przy Słonecznej 2:0. Po zmianie stron gospodarze wzięli się do roboty i doprowadzili do remisu 2:2. Ułatwieniem dla Jagiellonii był z pewnością fakt, że grała ona z przewagą jednego zawodnika, gdyż w 32. minucie czerwoną kartką za bezmyślne zagranie został ukarany Tomasz Wróbel.

- Szkoda, że nie dowieźliśmy korzystnego wyniku do końca, bo trzy punkty były bardzo blisko. Zdecydowanie za szybko straciliśmy pierwszą bramkę - ocenił Łukasz Madej, pomocnik GKS-u.

Jaką taktykę na drugą połowę przygotował Probierz? - W przerwie trener nas uczulał, że Frankowski jest zawodnikiem, który czeka na okazje w szesnastce i to się, niestety, potwierdziło. Piłka gdzieś przypadkowo się odbiła i trafiła właśnie do niego. Przy remisie 2:2 wyprowadziliśmy dwie kontry, ale "Wronka" [ Łukasz Wroński - red.] przestrzelił. Niedosyt pozostał. Mogliśmy też przegrać, a tak mamy punkt. Może się okazać w czerwcu, że będzie on na wagę złota - dodał Madej.

Żalu ze zmarnowanej okazji na komplet "oczek" nie ukrywał napastnik brunatnych, Paweł Buzała. - Szkoda, że mecz tak się potoczył. Przy wyniku 2:0 Jagiellonia nie miała praktycznie sytuacji. Niestety, w drugiej połowie boiskowe wydarzenia dziwnie się potoczyły. Broniliśmy się praktycznie przez całe 45 minut, straciliśmy dwie bramki i skończyło się remisem 2:2. Na pewno taki wynik przed meczem wzięlibyśmy w ciemno, ale po pierwszej połowie apetyty były większe. Remis też nam nic nie daje, bo jest to nieciekawy wynik, ale przed nami jeszcze mecz z Piastem i trzeba go wygrać - optymistycznie stwierdził Buzała.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×