Górnik spadł na dno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Górnik Zabrze przegrał trzeci mecz z rzędu z zaledwie jednym punktem na koncie po czterech ligowych kolejkach zamykają tabelę ekstraklasy. Zabrzanie, którzy w tym sezonie mieli walczyć o miejsca 1-5 w ligowej tabeli grają bez polotu, jakby bez wiary w zwycięstwo, choć w Górniku grają tak znani i poważani powszechnie zawodnicy jak Tomasz Hajto, Jerzy Brzęczek, Michał Pazdan, Grzegorz Bonin, Tomasz Zahorski czy Przemysław Pitry. Recepty na lepszą grę górniczej jedenastki nie zna szkoleniowiec zabrzan Ryszard Wieczorek, który na konferencji prasowej po meczu z Legią łamiącym się głosem i ze łzami w oczach oddał się do dyspozycji zarządu.

Nastroje w Zabrzu na starcie sezonu są fatalne. Zawodnicy zawodzą i z meczu na mecz grają coraz słabiej, trener mówi, że jest bezradny, a kibice domagają się poważnych zmian personalnych w klubie. Przed sezonem wypowiedzi zawodników Górnika, w których zapowiadali walkę nie tylko o ligową czołówkę, a nawet o podium i europejskie puchary dla Zabrza były traktowane serio. Górnik miał poważnie wzmocnioną kadrę, bowiem do składu zabrzańskiego klubu dołączyli m.in. bramkarz mistrzowskiego Zagłębia Lubin - Michal Vaclavik, obrońca mistrza Peru - Willy Rivas, pomocnik Korony Kielce - Grzegorz Bonin, jeden z najlepszych rozgrywających zaplecza ekstraklasy Dariusz Kołodziej czy snajper Lecha Poznań - Przemysław Pitry.

Zawodnicy ci byliby z pewnością sporymi wzmocnieniami większości klubów polskiej ekstraklasy, lecz dotychczas w Zabrzu zawodzą. Vaclavik przegrywa rywalizację o miejsce w bramce Trójkolorowych z Sebastianem Nowakiem, Peruwiańczyk Rivas był w meczu z Legią jednym z najsłabszych na boisku, Boninowi daleko od wielkiej formy jaką prezentował w Kielcach, a strzelający jak maszyna w meczach sparingowych Pitry nie potrafi teraz zagrozić bramce rywala. Szkoleniowiec Górnika - Ryszard Wieczorek przed kilkoma dniami był pewien, że przełamanie drużyny nastąpi w meczu z Legią. Niestety dla 46-letniego trenera zabrzan rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej brutalna niż w meczu z Lechem przed tygodniem i warszawiacy zdeklasowali przy Roosevelta Górnika 0:3.

Na pomeczowej konferencji Ryszard Wieczorek wyglądał jak cień własnego siebie. Na co dzień pewny siebie szkoleniowiec podczas spotkania z dziennikarzami siedział ze spuszczonym wzrokiem i nerwowo spoglądał na paznokcie. Gdy nadszedł czas podsumowania spotkania trener zabrzan powiedział: - Górnik grał słabo, przegrał trzeci mecz z rzędu, mamy jeden punkt. Nie mogę się doszukać, gdzie leży problem tego zespołu. Przyjmuję każdą decyzję z honorem, chciałbym tylko, żeby wszystko co się będzie działo, było dla dobra Górnika Zabrze. Jestem do dyspozycji ludzi, którzy zarządzają tak wielkim klubem.

Pytany przez dziennikarzy jak skomentuje fakt, iż kibice domagają się jego "głowy" odparł tylko cichym głosem: - Proszę o to pytać zarząd, nie mnie - i odłożył mikrofon. W oczach szkoleniowca klubu z Zabrza można było dostrzec prawdziwy wstyd, a co bardziej dociekliwi spostrzegli, że trener ukradkiem ociera łzy. Łzy rozczarowania, wstydu i poniżenia. Kibice domagali się dymisji trenera już w trakcie meczu. Słowa: K.... mać! Zacznijcie grać! czy Jeden, dwa, trzy! Mało! odzwierciedlały jak wielkie jest rozczarowanie i frustracja kibiców klubu z Górnego Śląska.

Czara goryczy dopełniła się gdy zabrzańska publika zaczęła wraz z kibicami gości fetować trzecią bramkę dla Legii, a następnie krzyczeć: Jeszcze jeden! Jeszcze jeden! Sytuacja Górnika wydaje się być beznadziejna. Zabrzanie nie mają żadnych atutów by powalczyć o zwycięstwo z kimkolwiek i w chwili obecnej grają najsłabszą piłkę w ekstraklasie. Jest niemalże pewne, że trener Ryszard Wieczorek utraci posadę jeszcze przed meczem ligowym z Piastem Gliwice. Kto zdecyduje się przejąć schedę po Wieczorku, który w Zabrzu pozostawia po sobie spaloną ziemię i ratować twarz 14-krotnych mistrzów Polski? Wśród kandydatów wymienia się m.in. Artura Płatka, Marcina Brosza czy Brazylijczyka Gildo Rodriguesa. Faworytów kibiców jest jednak dwóch, Jan Urban i Henryk Kasperczak. Pierwszy, niedzielną wygraną nad Górnikiem zapewne utrzymał sobie posadę trenera Legii, drugi... być może już niebawem zamieni piękną Francję na rodzinne Zabrze.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)