W pierwszej części spotkania z boiska wiało nudą. Mecz wyglądał jak piłkarska partia szachów. Żaden z zespołów nie podejmował ryzyka w akcjach ofensywnych, a to powodowało, że sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Blisko otwarcia wyniku było dopiero w 38. minucie i to za sprawą stałego fragmentu gry. Rzut wolny z ogromnej odległości (blisko 40 metrów) wykonywał Geremi i zupełnie zaskoczył Richarda Kingstona, oddając kapitalny strzał. Bramkarz Czarnych Gwiazd nie interweniował w przekonaniu, że to uderzenie nie przyniesie zagrożenia, tymczasem piłka uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką.
Z kolei tuż przed przerwą groźnie zaatakowali również gospodarze turnieju. Bliski szczęścia był Dede Ayew, który doszedł do strzału głową po centrze Sulleya Muntari, ale nie trafił w bramkę.
Po zmianie stron obraz gry uległ już zmianie i, z upływem kolejnych minut, coraz większą przewagę zyskiwała Ghana. Czarne Gwiazdy okupowały pole karne Kamerunu, często dośrodkowywały i oddawały sporo strzałów. Groźne było zwłaszcza uderzenie Anthony'ego Annana, po którym piłka w nieznacznej odległości minęła bramkę Idrissa Carlosa Kameniego.
Pomimo gry w głębokiej defensywie, w 71. minucie Kameruńczycy zdołali wyprowadzić zabójczą kontrę. To była fantastyczna kombinacyjna akcja. Ostatnim podaniem popisał się Samuel Eto'o, a w sytuacji sam na sam z Kingstonem znalazł się Alain Nkong. Rezerwowy Niespokromionych Lwów zachował zimną krew i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał bramkarza, uzyskując niespodziewane prowadzenie dla swojej drużyny.
Po utracie gola, gospodarze nie mieli już nic do stracenia i rzucili się do szaleńczych ataków, ale do klarownych sytuacji strzeleckich dochodzili z rzadka. Najwięcej pożytku przyniósł rzut wolny wykonywany przez Sulleya Muntari. W znakomitej sytuacji znalazł się wówczas Junior Agogo, którego nie upilnowali kameruńscy obrońcy. Napastnik Czarnych Gwiazd oddawał strzał głową w odległości ledwie kilku metrów od bramki, ale fatalnie spudłował, wprawiając kibiców reprezentacji Ghany w rozpacz.
W 91. minucie doszło do zupełnie niecodziennego zdarzenia. Kontuzji doznał Rigobert Song i konieczna była interwencja lekarzy. Do piłkarza podeszło również kilku funkcjonariuszy porządkowych. Nagle do jednego z nich podbiegł Andre Bikey i gwałtownym ruchem odepchnął go od grupy. Trudno stwierdzić, jaka była przyczyna takiego zachowania. Marokański sędzia dostrzegł ten incydent i natychmiast wyrzucił jego sprawcę z boiska.
Do regulaminowego czasu doliczono aż cztery minuty, jednak Czarne Gwiazdy żadnego zagrożenia pod bramką Kameniego już nie stworzyły. Faworyzowana Ghana nie zagra zatem w finale turnieju i będzie musiała zadowolić się walką o 3. miejsce. Z kolei Kamerun w ostatecznej rozgrywce zagra ze zwycięzcą półfinału Wybrzeże Kości Słoniowej - Egipt.
Ghana - Kamerun 0:1 (0:1)
0:1 - Alain Nkong 71'
Składy:
Ghana: Richard Kingston - Hans Sarpei, John Pantsil, Michael Essien, Eric Addo, Anthony Annan, Haminu Dramani, Dede Ayew (86' Ahmed Barusso), Sulley Muntari, Junior Agogo, Quincy Owusu-Abeyie (62' Baffour Gyan).
Kamerun: Idriss Carlos Kameni - Geremi, Rigobert Song, Andre Bikey, Thimothee Atouba, Achille Emana (77' Gilles Binya), Alexandre Song, Stephane M'Bia, Joseph Desire Job (62' Alain Nkong), Samuel Eto'o, Mohamadou Idrissou (46' Joel Epalle).
Żółta kartka: Rigobert Song (Kamerun).
Czerwona kartka: Andre Bikey /90+1' za niesportowe zachowanie/ (Kamerun).
Sędzia: Abderrahim El Arjoune (Maroko).
Widzów: 45 000.