Jacek Zieliński wściekły po meczu: Mogę stracić pracę!

Ruch zremisował z Jagiellonią 1:1, ale powinien ten pojedynek wygrać. W końcówce arbiter nie uznał dla Niebieskich prawidłowo strzelonego gola. O to ogromne pretensje miał do sędziego Jacek Zieliński.

Michał Piegza
Michał Piegza

Jacek Zieliński przyzwyczaił wszystkich do tego, że panuje nad swoimi emocjami. Jednak po meczu Ruchu z Jagiellonią szkoleniowiec w środku aż kipiał. Wszystko przez sytuację z 83. minuty, gdy sędzia Jarosław Rynkiewicz nie uznał bramki zdobytej przez Arkadiusza Piecha. Jak się później okazało gol był prawidłowy. - Obejrzałem sobie powtórkę i wiem, że bramka strzelona została zgodnie z przepisami. W tej sytuacji nie było spalonego - wściekał się trener wicemistrzów Polski. - I teraz wypadałoby się zastanowić nad pewnymi kwestiami. W meczu z Wisłą nieuznana bramka dla nas okazała się prawidłowa i straciliśmy punkty, teraz znowu i ponownie straciliśmy punkty. Mielibyśmy ich obecnie cztery więcej. Oczywiście abstrahując od innych elementów naszej gry. Czasami się mówi, że trener się tłumaczy. Teraz jednak moglibyśmy mieć dziewiętnaście punktów i wszystko wyglądałoby całkiem inaczej - stwierdził szkoleniowiec. - Pod szatnią sędziowską mówią, że ponoć arbitrzy się mylą, bo są ludźmi. A ja mogę na przykład stracić pracę po tym remisie. I co wówczas? - zapytał retorycznie Zieliński.

Dodajmy, że pretensje do sędziego miał również trener Jagiellonii Tomasz Hajto za to, że w 7. minucie arbiter nie pokazał Igorowi Lewczukowi czerwonej kartki. - Dla mnie sytuacja z wysokości ławki była ewidentna. Jeszcze nie widziałem tego na zapisie telewizyjnym, ale na gorąco mogę powiedzieć, że powinno być wykluczenie - ocenił trener przyjezdnych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×