Adrian Heluszka: Po raz kolejny pojawił się pan na turnieju halowym "Piłkarska Gwiazdka" w Częstochowie. Jak widać po wynikach pana drużyny (zespół złożony z trenerów zajął drugie miejsce - dop.red) forma nadal dopisuje z biegiem lat.
Piotr Świerczewski: Nie, kompletnie nie ma formy. Ona była, ale dziesięć lat temu. Jestem tutaj drugi raz i mogę powiedzieć, że to fajny turniej. Drużyny są ciekawe i to na pewno emocjonująca impreza dla kibiców. Pojawiło się tutaj wielu byłych i obecnych jeszcze znanych sportowców. Również Kuba Błaszczykowski tutaj gościł i chyba w Częstochowie nie codziennie spotyka się takie turnieje. A chyba i w całej okolicy. Publiczność jak widać dopisała, a przed naszymi zmaganiami odbył się turniej dziecięcy. Fajnie, że dzieciaki uczą się dobrych wzorców. Przyszłość przed nimi, my raczej tylko bawimy się już grając w piłkę.
Nie stroni pan od występów w takich turniejach. Niegdyś zespół "Lambady" nie miał sobie równych…
- Tak, ale "Lambada" zawsze wygrywała i znudziła się wszystkim. Trzeba coś pozmieniać.
Okres świąteczno-noworoczny jest zawsze okazją do podsumowania minionych dwunastu miesięcy. Jak pan oceni 2012 rok pod względem piłkarskim w naszym kraju? Wiemy jakim rozczarowaniem zakończyło się Euro 2012, ale na naszych łamach doceniał pan pracę Waldemara Fornalika z reprezentacją.
- Waldemara Fornalika trzeba wyróżnić. Zdobył wicemistrzostwo Polski z Ruchem Chorzów, a teraz fajnie prowadzi kadrę. Widać, że ten zespół ma pomysł na grę. Jest to przeniesione na boisko. Nie odstawaliśmy z potęgą, jaką bez wątpienia jest Anglia. Myślę, że remis był zasłużony, a mogliśmy się nawet pokusić o wygraną. Cieszę się przede wszystkim, że nareszcie władze piłkarskiej centrali zostały zmienione. Byłem zażenowany, że dwadzieścia lat temu poznałem pewnych ludzi i oni praktycznie do dzisiaj tam rządzili. Do końca wyborów sprawowali władze i w zasadzie zmieniali się jedynie stołkami. Nareszcie się coś zmieniło i jestem pełen optymizmu dla polskiej piłki. Cieszę się, że młodzież za kilka lat dostanie prawdziwą szansę. Potrzeba oczywiście kilku lat, a jestem pewny, że wtedy będzie już widać efekt pracy PZPN-u i poszczególnych klubów.
Możemy zatem patrzeć z optymizmem na wiosenne mecze eliminacyjne do mistrzostw świata?
- Patrzę na to z wielkim optymizmem. Zespół jest stworzony, wszyscy się rozumieją i panuje fajna atmosfera. Myślę, że trener Fornalik to, co wprowadził w Chorzowie przeniesie na reprezentację , a wtedy może nawet zająć drugie miejsce i będziemy blisko awansu do Mistrzostw Świata. Dzisiaj cały czas liczymy się w grze o pierwsze miejsce. Dużo było sceptyków, a teraz nawet pan Tomaszewski popiera Polski Związek Piłki Nożnej i trzyma kciuki za kadrę narodową. Nawet kibice nie krzyczą obraźliwych haseł pod adresem PZPN-u. Gratuluję kibicom i cieszę się bardzo z tych zmian.
Waldemar Fornalik wprowadził wiele świeżej krwi do drużyny narodowej i postawił na kilku młodych graczy. Ostatnio wiele mówiło się o Arkadiuszu Miliku, który trafił do Bayeru Leverkusen…
- Milik jest wielkim talentem polskiej piłki, ale tak naprawdę strzelił bodajże osiem bramek. Nie wiem dokładnie ile. Nie grał w słabej drużynie w Ekstraklasie tylko w czołowej, jaką obecnie jest Górnik Zabrze. Wydaje mi się, że przez pierwsze dwa lata ciężko będzie mu się przebić do składu Bayeru Leverkusen. Nie chciałbym go deprymować i skreślać, ale nawet Robert Lewandowski, który był królem strzelców naszej ligi, pierwszy rok siedział głównie na ławce rezerwowych. Potem dopiero wywalczył sobie miejsce, a teraz jest wielką gwiazdą. Zanim to nastąpiło minęło jednak trochę czasu i myślę, że Milik będzie miał bardzo ciężko. Lewandowski jest jeszcze dużo wyżej w hierarchii napastników. Milik jest przyszłością polskiej piłki, ale nie wiem czy obecnie decyduje o obliczu reprezentacji. Raczej nie. Fajnie, że mamy taką młodzież w kraju. W Legii mamy teraz wysyp talentów: Furman, Łukasik, Wolski, czy Żyro. To cała plejada w większości wychowanków Legii. Procentuje praca z młodzieżą i na przyszłość można patrzeć optymistycznie. Nawet Milik za pięć lat będzie już ukształtowanym zawodnikiem i może być silnym punktem naszej reprezentacji.
Niektórzy Arkadiuszowi Milikowi wróżą przyszłość podobną do Mateusza Klicha, który robił furorę w Cracovii Kraków, a po transferze do Wolfsburga wiemy, jak potoczyły się jego losy…
- Dlatego musimy uważać na te nasze talenty. Klub z Leverkusen wcale nie zrobiłby źle, gdyby po zakupie Milika wypożyczył go z powrotem do Górnika Zabrze. Przynajmniej do końca sezonu. To się jednak łatwo mówi. Nie zarządzam tymi klubami i ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Wydaje mi się, że Milik na razie będzie w głębokiej rezerwie.
Chciałbym poruszyć także kwestię ŁKS-u Łódź, który jest na równi pochyłej i jest jednym z głównych kandydatów do spadku do drugiej ligi. Będąc w Łodzi miał pan pewną wizję prowadzenia tego klubu…
- Miałem wizję, ale bez pieniędzy, to tak jakby oglądać telewizor, który jest zgaszony i opowiadać ludziom, co tam się dzieje. Tak właśnie miałem w ŁKS-ie. Opowiadałem ludziom, co można zrobić, a telewizor wciąż był wyłączony. Nawet prądu nie było. Bez pieniędzy jest to klub skazany na porażkę. Nawet może byłoby dobrze dla tego klubu, gdyby po prostu ogłosił upadłość i rozpoczęli grę od czwartej, czy piątej ligi.
Wydawało się, że jest szansa na uratowanie ŁKS-u. Pojawiła się perspektywa nowego stadionu…
-… pani prezydent miasta ogląda chyba ten sam telewizor, co ja. Tylko może u niej jest prąd i ma możliwości, żeby go włączyć. Jej ktoś głupot naopowiadał. Wszystkie miasta w Polsce budują stadiony i niech nie mówi, że pieniądze są potrzebne na inne rzeczy. Oczywiście potrzeby są i zawsze były, ale stadion też jest potrzebny zarówno dla ŁKS-u, jak i nawet Widzewa. Można nawet zrobić jeden, ale wspólny.
Obecnie pracuje pan w Motorze Lublin na drugoligowym froncie. Jest pan zadowolony z rundy jesiennej i patrząc generalnie z organizacji w klubie?
- Na pewno kwestie organizacyjne są do poprawy. Jest to jednak klub drugoligowy i nie mogłem spodziewać się tego samego, co w ŁKS-ie. Mimo wszystko w Motorze jest lepiej niż w Łodzi. Tam nic kompletnie nie było. Tam był po prostu dramat i on teraz się odbija. Widać tego efekty w pierwszej lidze i jeśli spadną, to w drugiej będzie tak samo. W drugiej lidze kluby mimo wszystko też mają pieniądze. A ŁKS bez pieniędzy i jeszcze z długami co zrobi? To musi być szybka decyzja miasta: ogłaszamy upadłość i budujemy nową drużynę. Bez środków takie opowiastki pani prezydent, to zwykłe mrzonki.
http://gfx.mmka.pl/newsph/435673/1218155.3.jpg