Dariusz Kłus: W derbach wypruliśmy z siebie wszystko

Dariusz Kłus w rozmowie z portalem SportowFakty.pl przyznał, że on i jego koledzy tak bardzo chcieli wygrać z Wisłą, że zapomnieli o tym, iż mecz trwa 90 minut. Sił zawodnikom Cracovii starczyło tylko na 65 minut. Potem do głosu doszła Wisła i do końca meczu dominowała na boisku.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nie chcę oceniać innych, mogę skomentować tylko swoją postawę. Na pewno nie jestem w pełni formy fizycznej. Jestem po kontuzji i właśnie takimi spotkaniami jak to z Wisłą mam szansę dojść do optymalnej formy. Wierzę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej - powiedział Dariusz Kłus.

Obserwatorzy spotkania byli zgodni - dopóki Cracovia miała sił, dopóty na stadionie przy ulicy Wielickiej oglądaliśmy w niedzielny wieczór wyrównane spotkanie. Pogląd ten podziela także Kłus. - Zabrakło nam na pewno siły, bo od 65 minuty Wisła przejęła inicjatywę. Szkoda, że do tego momentu nie podwyższyliśmy rezultatu, bo do tego momentu byliśmy zdecydowanie lepsi - dodał pomocnik Pasów.

Derby Krakowa żywo przypominało rewanżowe spotkanie Wisły z FC Barceloną w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Teraz jednak to Cracovia, niczym Wisła w tamtym spotkaniu, braki w wyszkoleniu technicznym oraz różnice w umiejętnościach piłkarskich nadrabiała niesamowitą wolą walki. - Chcieliśmy wygrać z Wisłą i może to był powód dla którego zabrakło nam w końcówce sił? - zastanawia się Kłus. - Wypruliśmy z siebie wszystkie siły. Tym bardziej szkoda, że Wisła zdobyła wyrównującego gola. Mam jednak nadzieję, że jeszcze będzie mi dane grać w takich derbach, w których wygramy z Wisłą. Teraz znowu było blisko, ale znowu się nie udało - przyznał zawodnik.

Niedzielne derby może i zakończyłyby się innym wynikiem, gdyby nie sędzia Paweł Gil. Arbiter z Lublina popełniał błędy jednak w obie strony i, zdaniem Kłusa, nie wypaczył wyniku spotkania. Ciekawostką jest fakt, że Gil był rozjemcą poprzednich derbów na stadionie przy ulicy Kałuży i wtedy także należał do najsłabszych aktorów spotkania Cracovii z Wisłą. - Wiedziałem o tym przed meczem. Większych zastrzeżeń do jego pracy nie mam. W pewnym momencie zawodnicy Wisły zaczęli krzyczeć na arbitra i trochę się pogubił. Podkreślam jednak, że nie wypaczył wyniku meczu, a jak się mylił¸ to w obie strony - dodał na zakończenie Dariusz Kłus.

Komentarze (0)