Niemoc Stali

Stal Stalowa Wola początek sezonu miała bardzo udany. Jedyny przedstawiciel Podkarpacia na tym szczeblu rozgrywek wygrywał mecz za meczem. Piłkarze Stali byli już nawet na drugim miejscu tabeli. Niestety dla kibiców zielono - czarnych szczęście opuściło tą drużynę.

W tym artykule dowiesz się o:

Po wygranym spotkaniu z Zagłębiem Lubin Jacek Maciorowski, obrońca Stali mówił: - Z zespołami z dołu tabeli gra się trudniej, niż z tymi z góry. Mało kto wtedy słuchał tych słów. Stalowcy byli na fali i sami znali swoje możliwości. Po potyczce z Miedziowymi z Lubina Stalowców czekały trzy mecze z beniaminkami ligi - Flotą Świnoujście, Dolcanem Ząbki u siebie oraz kolejne wyjazdowe spotkanie z GKP Gorzów Wielkopolski. Przed tymi pojedynkami zielono - czarni plasowali się na drugim miejscu w tabeli, a do liderującego Podbeskidzia Bielsko-Biała mieli tylko jeden punkt straty. Wszyscy kibice liczyli więc na 9 punktów w najbliższych spotkaniach. Tak się jednak nie stało...

Stal zawsze miała problemy w meczach wyjazdowych. Piłkarze z Podkarpacia grali dobrze, ale nie potrafili zdobyć gola. Gdy na dodatek pierwsi stracili bramkę nie potrafili się już podnieść. Pierwsze wyjazdowe spotkanie w tym sezonie, z Wartą Poznaniu drużyna ze Stalowej Woli, po bardzo dobrej grze oczywiście przegrała. Potem przyszło jednak zwycięstwo u siebie i wyjazd do Kielc. W stolicy województwa Świętokrzyskiego Stalowcy przegrywali już różnicą dwóch bramek. Nagle jednak podnieśli się z kolan, doprowadzili do remisu, a ostatecznie wygrali cały mecz. Był to pierwszy wyjazdowy sukces od dawna. Wydawało się, że zły czar prysł. Kolejnym przeciwnikiem Stali było lubińskie Zagłębie - ten zespół także wyjechał z Podkarpacia bez ani jednego oczka. Kibice zaczęli już myśleć, że być może Stal włączy się do walki o awans do ekstraklasy. Gorące głowy studził trener Władysław Łach. Po tym zwycięstwie czarne chmury nadciągnęły na Stal ze Stalowej Woli.

Następnym meczem była wyjazdowa konfrontacja z Flotą Świnoujście. Tam Stal poniosła porażkę. Tłumaczono to jako wypadek przy pracy. Potem przyszedł czas na mecz na stadionie przy ulicy Hutniczej. Rywalem Stalowców był Dolcan Ząbki - jeden z najsłabszych zespołów w lidze. I tą potyczkę Stalówka także przegrała. To już nie mógł być wypadek przy pracy. Głównym celem zielono - czarnych na ten sezon jest utrzymanie się w lidze. To się nie zmienia. Aby jednak osiągnąć to założenie z takimi zespołami jak Dolcan na własnym boisku trzeba bezwzględnie odnosić zwycięstwa. Po meczu z Dolcanem przyszedł czas na kolejny wyjazd, tym razem do Gorzowa Wielkopolskiego. Tutaj już czara goryczy się przelała. Widać, że zespół Stali popadł w kryzys. GKP Gorzów Wielkopolski łatwo i bezproblemowo pokonał Stal 3:0. Po meczu opiekun zespołu z Podkarpacia, Władysław Łach stwierdził: - W ofensywie zagraliśmy słabo, moja drużyna traci dużo na wartości na wyjazdach. Jest ona w przebudowie. Mam w składzie wielu młodych chłopaków. Na początku zdobyliśmy tych kilka punktów, teraz wyraźnie wpadliśmy w lekki kryzys. Postaramy się jednak z tego wyjść.

Czasu na wyjście z kryzysu jest jednak niewiele. Już sobotę o godzinie 16.00 Stalowcy będą podejmować jednego z faworytów do awansu - Górnik Łęczna. Po tym pojedynku zielono - czarnych czeka niezwykle trudne wyjazdowe spotkanie z łódzkim Widzewem. Jeżeli te dwa mecze Stalowcy przegrają, to znajdą się już nisko w tabeli i z początkowo wywalczonej przewagi nic już nie zostanie. - Chciałbym przeprosić kibiców Stalówki za te dwa ostatnie mecze i mogę obiecać, że w najbliższym spotkaniu ligowym zrobimy z chłopakami wszystko, aby się w pełni zrehabilitować - zapowiada Jabub Ławecki. - Musimy coś z tym zrobić aby w kolejnych spotkaniach wygrywać - stwierdza też kapitan Stali, Tomasz Wietecha.

Źródło artykułu: