Marcin Brosz: Mamy grać jak najlepiej i tego wymagam od zawodników

Marcin Brosz jako szkoleniowiec Podbeskidzia pragnie z drużyną Górali awansować w przyszłym roku do ekstraklasy. Aby cel ten przybliżyć bielszczanie muszą zdobywać po kolei punkty, a okazja ku temu będzie w najbliższą sobotę, kiedy to drużyna ze stolicy Podbeskidzia podejmować będzie beniaminka, GKP Gorzów Wielkopolski.

W ostatniej kolejce Podbeskidzie przez 82. minuty nie mogło znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną grę Dolcanu Ząbki. - Na pewno był to ciężki mecz. Dolcan potwierdził, że frycowe ma już zapłacone i teraz stawia opór wszystkim zespołom, zarówno z dołu jak i z góry tabeli. Samo to, że we wcześniejszym spotkaniu z Zagłębiem Lubin ząbkowianie niefortunnie przegrali, bądź to że w meczu ze Stalową Wolą odnieśli zwycięstwo, wskazuje na to, że pozycja tego klubu nie jest adekwatna, do tego co ten beniaminek udowadnia na boisku. Cieszymy się podwójnie, że odnieśliśmy zwycięstwo tam zwycięstwo - relacjonuje już na spokojne w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl szkoleniowiec Górali, Marcin Brosz.

Przez pierwszych sześć kolejek napastnicy Podbeskidzia nie potrafili trafić do bramki. Zawsze snajperów z Bielska-Białej wyręczali koledzy z innych formacji. W końcu napastnicy przełamali się, strzelając zwycięskie bramki w dwóch ostatnich meczach, a trener Brosz zaznacza, że zarzuty wobec jego zawodników były zupełnie bezpodstawne. - Niektórzy już nie wierzyli w tych chłopców, że nie strzelają bramek. W dzisiejszej piłce nie ma czegoś takiego, że napastnik ma strzelać, a obrońca ma bronić. Broni cały zespół i również całą drużyna strzela bramki. To że moi nominalni napastnicy nie strzelali bramek, wcale nie powodowało, że nie wygrywaliśmy meczów. Tak samo jak nominalni napastnicy grają w defensywie, to ich koledzy z tejże formacji strzelają za nich bramki. Ja rozliczam zespół jako całość, nie dziele formacjami. Na początku może nie wychodziło to co się od nich wymaga, ale robili kawał dobrej roboty w defensywie i powodowali, że nominalni obrońcy albo pomocnicy strzelali bramki. - tłumaczy młody szkoleniowiec.

Już w sobotę bielszczan czeka kolejna potyczka, tym razem pod Klimczok przyjeżdża ekipa z Gorzowa Wielkopolskiego. Szkoleniowiec Podbeskidzia nie chce typować wyniku, wierząc w swoich podopiecznych i ich możliwości. -Wiadomo, że gorzowianie jadą po komplet punktów, żaden trener nie powie że zamierza przegrać. Jest to dla nas kolejny mecz, mamy grać jak najlepiej i tego od moich zawodników wymagam. Wynik zawsze jest sprawą otwartą, boisko zweryfikuje wszystko. Czasy przewidywania wyniku przed meczem myślę że się skończyły, jutro o 18 będziemy o to mądrzejsi - kończy w rozmowie z naszym serwisem trener Podbeskidzia, Marcin Brosz.

Komentarze (0)