- Podjąłem decyzję: nie będę grał w reprezentacji Polski prowadzonej przez Leo Beenhakkera - wyznał Artur Wichniarek mający na swoim koncie 17 meczów w narodowych barwach. Strzelił także cztery bramki, a po raz ostatni wystąpił z orzełkiem na piersi w lutym tego roku, gdy wrócił do reprezentacji po czterech latach przerwy. Zagrał 45 minut przeciwko Czechom.
- Moja decyzja jest definitywna, ale dotyczy tylko tej reprezentacji. Nie mówię o ewentualnych kolejnych szkoleniowcach. Jeśli pojawi się nowy selekcjoner, to będę chciał swoimi występami w Bundeslidze przekonać go do swoich umiejętności. Beenhakkerowi nie czuję się potrzebny. Jestem pomijany przy powołaniach i jest to przykre. Trener mówi, że nie pasuję do jego koncepcji, a oglądając mecz ze Słowenią żadnej koncepcji nie widziałem. Od dłuższego czasu utrzymuję się w dobrej formie, strzelam bramki i wydaje mi się, że mógłbym się przydać. Ale skoro Beenhakker myśli inaczej - postanowiłem, że nie będę sprawiał bólu głowy temu trenerowi, niech Holender nie musi się tłumaczyć dziennikarzom. Przygotowałem pismo, które wyślę do Polskiego Związku Piłki Nożnej z prośbą, by do mojego klubu nie przysyłano ewentualnych powołań - dodał Wichniarek, który ma na swoim koncie cztery gole w Bundeslidze w tym sezonie.
Wkrótce także Ireneusz Jeleń, piłkarz Auxerre, może pójść w ślady Wichniarka, a o tym mówił już jego agent. Sam zawodnik na razie nie podjął wiążących decyzji.