Krzysztof Trela trafił do Stalowej Woli za czasów Albina Mikulskiego. Przychodził na Podkarpacie z Kolejarza Stróże, który to zespół Stalowcy pokonali w barażu o grę w ówczesnej drugiej lidze. Trela z miejsca miał okazać się ogromnym wzmocnieniem drużyny, takim jednak nie był. Często krytykowany niektóre mecze rozpoczynał na ławce rezerwowych. - Wolałbym występować w środku pola, gdzie jest więcej możliwości do kontaktu z piłką, a nie na skrzydle jak ustawia mnie trener - mówił Trela jeszcze w poprzednim sezonie.
Ten nowy, pierwszoligowy sezon miał być ostatnią szansą dla pomocnika Stali. Jak to tej pory Trela należy do jednych z najlepszych piłkarzy Stali. Koncert gry, do momentu potyczki z Górnikiem Łęczna dał on podczas pojedynku z Koroną Kielce, gdzie znacznie przyczynił się do zwycięstwa Stalówki. - Chciałem się pokazać tutaj przed własną publicznością. Wychowałem się tu na tej ziemi, cieszę się, że miałem udział przy zdobytych bramkach i przyczyniłem się do wygranej Stali - mówi pochodzący z Kielc piłkarz.
W tym sezonie Trela ma wiele zadań w zespole. Do jego obowiązków należy przede wszystkim dogrywanie piłki do napastników. Szkoleniowiec Stali, Władysław Łach ustawia nominalnego pomocnika w różnych fragmentach boiska. Jeszcze w poprzednim sezonie narzekający na to Trela teraz mówi: - Będę grał tam, gdzie mnie wystawi trener Stali i będę się starał wywiązywać z powierzonych mi funkcji jak najlepiej.
Podczas spotkania z Górnikiem Łęczna były piłkarz między innymi Kolejarza Stróże, Heko Czermno i Pogoni Staszów dwukrotnie trafił do bramki rywali. Pierwszy gol padł po rzucie wolnym, drugi po akcji z Abelem Salami. Należy przyznać, że obydwa trafienia były szczególnej urody. Stal w tym sezonie zaskakuje swoją grą. Zielono-czarni nie mają problemów z pokonaniem faworytów ligi, gorzej wiedzie im się z beniaminkami. W każdym z bardzo dobrej strony prezentuje się właśnie Krzysztof Trela, którego podania są coraz bardziej precyzyjne i otwierają drogę do bramki. Na dodatek sam zawodnik również potrafi trafić do siatki rywali. - Nie sądziłem na aż taką zdobycz bramkową podczas meczu z Górnikiem, ale nasze ostatnie porażki zmotywowały nas dodatkowo i robiliśmy wszystko żeby wygrać. Było to chyba w sobotnim meczu widać, że bardzo chcieliśmy wygrać. Nieważne jakim stosunkiem, ale chcieliśmy koniecznie zdobyć trzy punkty i się przełamać niemoc nad tymi beniaminkami - dodaje na koniec wyraźnie zadowolony Krzysztof Trela.