Jacek Zieliński (Polonia W.): Spodziewałem się bardzo ciężkiego meczu i taki on rzeczywiście był, bo wynik końcowy jest mylący. Kluczowa dla losów spotkania była czerwona kartka dla Broniewicza. Nie od dziś wiadomo, że zespół grający w osłabieniu mobilizuje się podwójnie. Na szczęście moi chłopcy grali konsekwentnie, a wejście Daniela Mąki było "wejściem smoka". Zapisaliśmy na swoim koncie kolejne trzy punkty i w dobrych nastrojach wracamy do domu.
Marek Motyka (Polonia B.): Za to nasze nastroje są kiepskie, chociaż już przed meczem wiadomo było, kto jest murowanym faworytem. Niestety sytuacja ułożyła się dość niefortunnie. Po czerwonej kartce i straconej bramce mogliśmy grać tak, by nie tracić kolejnych bramek. Wybraliśmy jednak walkę o remis i straciliśmy w końcówce trzy bramki z kontry. Małym usprawiedliwieniem jest fakt, że miałem spore problemy z wystawieniem odpowiedniego składu pod przeciwnika. Grał kontuzjowany Zieliński, który w normalnych warunkach grać nie powinien. Początek meczu był w naszym wykonaniu dobry. Później jeden Jaromin przy dwóch dobrych stoperach nie miał szans się przebić. Mąka wykorzystał zmęczenie moich piłkarzy i nasze błędy. Gratuluję trenerowi gości i dziękuję moim piłkarzom za ambicję. Może w przyszłości nie będziemy podejmować tak dużego ryzyka.
Michal Pesković (Polonia B.): Graliśmy dobrze. Nawet czerwona kartka dla Broniewicza nie przeszkodziła nam w dobrej grze przed przerwą i na początku drugiej połowy. Założeniem na drugie 45 minut była gra na zero z tyłu. Niestety się nie udało. Szkoda tych bramek straconych w samej końcówce, bo przegrać 0:2 a 0:4 to ogromna różnica. A na tak wysoką porażkę nie zasłużyliśmy.
Jacek Broniewicz (Polonia B.): Uważam, że sędzia zbyt pochopnie sięgnął po czerwoną kartkę. Całą winę biorę jednak na siebie, bo niepotrzebnie odepchnąłem przeciwnika nogami. Szkoda, bo była szansa na ugranie co najmniej jednego punktu z silnym rywalem.