W poniedziałek Burundyjczyk uczestniczył w treningu Pasów po raz pierwszy od blisko roku. 26-latek trenował w grupie rezerwowych, którzy w miniony weekend nie grali ani w I drużynie, ani w rezerwach oraz testowanych Konrada Kaczmarka i Przemysława Kity.
Trener Cracovii liczy na to, że powrót Ntibazonkizy wzmocni jego zespół. - Saidi może grać na każdej pozycji z tych trzech najbardziej ofensywnych. Rozmawiałem z niem i wiem, że odpowiada mu ten nasz sposób grania. Myślę, że będzie się w tym dobrze czuł. Zresztą po tym pierwszym treningu widać, że lubi mieć piłkę przy nodze, że dobrze się z nią czuje. Saidi jest bardzo szybki, przebojowy i myślę, że może nam pomóc - mówi opiekun krakowian.
Ntibazonkiza przez miniony rok był poza drużyną Pasów, bowiem po spadku do I ligi zgłosił chęć odejścia z klubu. Ostatecznie został, ponieważ jego transfer do Lecha Poznań nie doszedł do skutku przez kontuzję więzadła tylnego kolana, która nie uniemożliwiała mu gry, ale groziła odniesieniem poważniejszego urazu. We wrześniu poddał się operacji, a cztery tygodnie temu zakończył rehabilitację i pracował nad motoryką. W tym czasie nie miał wstępu do szatni I zespołu Cracovii.
Jesienią trener Stawowy nie ukrywał, że dochodziły do niego różne opinie na temat Ntibazonkizy, ale nie zamierza się nimi sugerować i skrzydłowy dostaje od niego czystą kartę: - Jeżeli ktoś, o kimś mówi źle, to wpuszczam to sobie lewym uchem, a wypuszczam prawym. Zdanie na temat jakiejś osoby wolę sobie sam wyrobić. Nie chcę nikogo skrzywdzić. Zresztą na swój temat też mogę różne przeczytać, różnych rzeczy się dowiedzieć, a wiem, że w większości przypadków one nie mają wiele wspólnego z prawdą. Dlatego po tych rozmowach z Saidim, po tym jak podchodzi do swoich obowiązków, ja mogę o nim mówić tylko w samych superlatywach. Zaczęliśmy współpracę i zobaczymy, jak się będzie układała. Saidi chce grać, chce nam pomóc i chce się odbudować piłkarsko. A to mnie najbardziej interesuje.